Konopie zamiast grafenu?
Jeszcze na początku XX wieku konopie były bardzo ważną rośliną uprawną - wykonywano z nich liny i tkaniny, a ich uprawa stanowiła dużą część produkcji niektórych państw (na przykład USA). Dziś roślina ta wraca do łask (w szerokim rozumieniu tego pojęcia), a ostatnio kanadyjscy naukowcy znaleźli dla niej nowe zastosowanie w elektronice.
Jeszcze na początku XX wieku konopie były bardzo ważną rośliną uprawną - wykonywano z nich liny i tkaniny, a ich uprawa stanowiła dużą część produkcji niektórych państw (na przykład USA). Dziś roślina ta wraca do łask (w szerokim rozumieniu tego pojęcia), a ostatnio kanadyjscy naukowcy znaleźli dla niej nowe zastosowanie w elektronice.
Okazuje się bowiem, że włókna z tej rośliny doskonale radzą sobie z przechowywaniem energii - w postaci niezwykle cienkiej nano-warstwy mogą to one robić tak efektywnie jak grafen, który okrzyknięty został materiałem mającym zrewolucjonizować elektronikę.
Chodzi tu o superkondensatory, które mają być przyszłością przechowywania energii. Można je ładować i rozładowywać błyskawicznie, lecz mają one niską gęstość energii co znaczy, że są w stanie przechować jej dość niewiele (co w praktyce oznacza, że są ciężkie i duże).
Rewolucję miał przynieść grafen pozwalający na stworzenie dużo bardziej wydajnych elektrod pozwalających na przechowanie dużo większych ilości energii, jednak okazuje się, że na horyzoncie jest rozwiązanie dużo tańsze.
Nanopowłoka z włókien konopii ma właściwości prawie takie same lub lepsze niż elektrody bazujące na grafenie, ale ma też nad nimi inną przewagę - wykonuje się ją z materiału stanowiącego obecnie odpadki i to w całkiem prostym procesie, a zatem jest to tanie. Proces ten wygląda tak, że podgrzewa się włókna konpne przez 24 godziny w temperaturze 180 stopni Celsjusza, a następnie na chwilę podnosi się ją o kolejne kilkaset stopni.
Obecnie Kanadyjczycy szykują się do rozpoczęcia produkcji i wprowadzenia swojego produktu na rynek.
Źródło: