Kosztowny sfinks okazał się ogolonym zwykłym kociakiem

Okazuje się, że kombinowanie to nie tylko nasza narodowa cecha. Ktoś w Kanadzie wpadł na pomysł, aby golić kocięta i sprzedawać je jako osobniki rasy sfinks. Za takiego oszukanego kociaka trzeba zapłacić 700 dolarów, a nowi właściciele po kilku tygodniach są niebywale zaskoczeni.

Okazuje się, że kombinowanie to nie tylko nasza narodowa cecha. Ktoś w Kanadzie wpadł na pomysł, aby golić kocięta i sprzedawać je jako osobniki rasy sfinks. Za takiego oszukanego kociaka trzeba zapłacić 700 dolarów, a nowi właściciele po kilku tygodniach są niebywale zaskoczeni.

Okazuje się, że kombinowanie to nie tylko nasza narodowa cecha. Ktoś w Kanadzie wpadł na pomysł, aby golić kocięta i sprzedawać je jako osobniki rasy sfinks. Za takiego oszukanego kociaka trzeba zapłacić 700 dolarów, a nowi właściciele po kilku tygodniach są niebywale zaskoczeni.

Oszust działał tak, że wybierał kocięta podobne fizycznie do sfinksów – następnie używając brzytwy lub kremów usuwających owłosienie, pozbawiał je futra. Niektóre z nich przez kilka tygodni po trafieniu do nowych właścicieli miałczały. Ludzie myśleli, że z tęsknoty za matką, ale weterynarze wyprowadzali ich z błędu, twierdząc że powodem był ból. Po kilku tygodniach, gdy futro odrosło – okazywało się, że koty to na pewno nie sfinksy.

Reklama

Sprawa trafiła do mediów i zajęła się nią stacja CBC, pokazując sprawę na przykładzie jednego, konkretnego kotka. Kot Vlad  został kupiony jako sfinks, gdyż był bardzo drobny i miał kanciasty pyszczek. Nowa właścicielka udała się do lekarza, który zbadał kociaka i stwierdził z całą stanowczością, że to nie sfinks, a brutalnie ogolony zwykły kotek. Zwierze było pokaleczone, a w okolicach znajdowała się rana, która mogła doprowadzić do amputacji.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy