"Krzyk" wulkanu przed erupcją
30 stycznia 2009 doszło do erupcji wulkanu Mount Redoubt na Alasce, a o zbliżającym się wybuchu nagromadzonej magmy góra dawała wcześniej znać trzęsieniami ziemi, a także dziurami pojawiającymi się w znajdującym się na niej lodowcu. Jednak to nie wszystko, bo naukowcy z Alaska Volcano Observatory nagrali także dźwięki towarzyszące erupcji, a ostatnio doktorantce z Uniwersytetu Waszyngtońskiego udało się w nich wychwycić coś co nazwała ona "śpiewem wulkanu".
30 stycznia 2009 doszło do erupcji wulkanu Mount Redoubt na Alasce, a o zbliżającym się wybuchu nagromadzonej magmy góra dawała wcześniej znać trzęsieniami ziemi, a także dziurami pojawiającymi się w znajdującym się na niej lodowcu. Jednak to nie wszystko, bo naukowcy z Alaska Volcano Observatory nagrali także dźwięki towarzyszące erupcji, a ostatnio doktorantce z Uniwersytetu Waszyngtońskiego udało się w nich wychwycić coś co nazwała ona "śpiewem wulkanu".
Śpiewem tym jest dźwięk - najpierw o częstotliwości 30 Hz, który my możemy słyszeć jako niski, miękki szum na granicy słyszalności. Wulkan Redoubt był pod tym względem wyjątkowy, bo zazwyczaj dźwięk ten znajduje się poza granicą naszego słuchu.
Ale na tym nie koniec, bo przed erupcją wyraźnie dało się słyszeć zwiększenie jego częstotliwości, aż do niepokojącego pisku, który tuż przed samą erupcją zupełnie się urwał.
Dźwięki te powstają przez drgania harmoniczne towarzyszące serii małych trzęsień ziemi związanych ze wzrostem ciśnienia magmy. Gdy ciśnienie rośnie - rośnie też częstotliwość tych drgań, a zatem zmienia się częstotliwość dźwięku. Natomiast tuż przed erupcją dźwięk ustaje, bo ciśnienie znajduje już ujście i dosłownie ułamki sekund dzielą nas od eksplozji. A brzmi to tak:
Źródło: