Kwadratowa chmura, piorun kulisty i chemiczne smugi na niebie

W ostatnich dniach internet obiegły zaskakujące wieści o kwadratowej chmurze, która pojawiła się na niebie nad Anglią, o piorunie kulistym, który zabił 170 świń w Chinach, a także o chemicznych chmurach nad Polską. Postaramy się rozwiązać ich zagadkę...

W ostatnich dniach internet obiegły zaskakujące wieści o kwadratowej chmurze, która pojawiła się na niebie nad Anglią, o piorunie kulistym, który zabił 170 świń w Chinach, a także o chemicznych chmurach nad Polską. Postaramy się rozwiązać ich zagadkę...

Kwadratowa chmura nad Anglią

 

Chmury, choć towarzyszą nam codziennie, nie przestają nas zadziwiać. Chyba jeden z najbardziej zaskakujących przykładów tego, jak dziwne kształty mogą przyjmować obłoki, miał miejsce ostatnio w rejonie Exeter w Anglii. Mieszkańcy zaobserwowali tam kwadratową chmurę, choć według niektórych przypominała bardziej romb lub prostokąt.

 

Meteorolodzy z brytyjskiej służby pogodowej bardzo szybko rozwiali wszelkie wątpliwości. Otóż nie był to w żadnym razie latający dywan, lecz fragment smugi kondensacyjnej pozostawionej przez przelatujący wcześniej samolot.

Reklama

 

 

Smuga weszła w obszar tzw. kieszeni powietrznej, gdzie panowała bezwietrzna aura, natomiast poza nią wiało prostopadle do kierunku emitowanej smugi. Wówczas smuga została odcięta i jej fragment wyglądał aż tak dziwacznie. Zjawisko nie potrwało jednak długo, bo rozwiało się po kilku minutach.

 

Ludzka twarz wśród chmur

 

Jak wynika z badań lekarskich, osoby będące ekstrawertykami, bardzo często widzą w różnych przedmiotach chociażby ludzkie twarze. Zjawisko to nazywa się pareidolią. Skoro takie osoby potrafią dostrzec wizerunki świętych na szybach, to czemu nie mieliby zobaczyć ich również wśród chmur. Taką właśnie przewrotną fotografię wykonał pewien Brytyjczyk, który przechadzał się w chmurny dzień po plaży.

 

 

Z pozoru niebo wygląda zwyczajnie, jednak, gdy się bardziej przyjrzymy, ujrzymy chmury układające się na kształt twarzy mężczyzny z brodą. Zdjęcie obiegło sieć i okazało się, że owa postać przypomina internautom Karola Marksa lub Seana Connery. Ludzka wyobraźnia jest nieograniczona.

 

Piorun kulisty w Chinach

 

A teraz chyba najbardziej przerażające zjawisko, z kręgu tych zagadkowych, ponieważ jego istnienie zostało udowodnione naukowo. W jednej z chińskich wsi, piorun kulisty wleciał do budynku gospodarczego i jednym uderzeniem, uśmiercił 170 świń.

 

Jak wynika z relacji jedynego świadka tego zdarzenia, 48-letniej kobiety, żony gospodarza, ujrzała ona ognistą kulę, która rozdzieliła się na dwa strumienie, które spłynęły na zwierzęta. Kula miała mienić się wszystkimi barwami tęczy.

 

 

Kobieta nic więcej nie widziała, ponieważ piorun kulisty dosłownie wypalił jej lewe oko, które sczerniało. W szpitalu stwierdzono również, że ciężko poparzona, niemal zwęglona, była też jedna z nóg. Piorun poparzył wiele świń, niektóre eksplodowały na skutek olbrzymiej temperatury i energii, jaką emitowała nietypowa błyskawica.

 

Opis zdarzenia jest typowy dla pioruna kulistego, który pojawia się nieoczekiwanie i może wlecieć do pomieszczenia np. przez otwarty lufcik. Kula może toczyć się po ziemi lub odbijać od ścian aż pęknie. Moment ten jest najbardziej niebezpieczny, ponieważ dochodzi do eksplozji, a więc rozładowania się ładunków elektrycznych. Może dojść do pożaru, a znajdujące się w pobliżu żywe istoty, w najlepszym razie, mogą doznać poparzeń.

 

Chemiczne chmury

 

Malownicze chmury, które możecie zobaczyć poniżej, pojawiły się w lipcu nad Polską, wiele ludzi twierdzi, że nie były to zwyczajne obłoki, lecz chemiczne smugi. Wiąże się to oczywiście z jedną z najpopularniejszych ostatnio teorii spiskowych o toksycznych chmurach produkowanych przez samoloty wyposażone w specjalną aparaturę.

 

Według jednych chemiczne smugi mają być częścią planu powstrzymania globalnego ocieplenia, a według innych narzędziem kontrolowania ludności. Żadna z tych teorii nie jest prawdziwa, ponieważ sfotografowane przez nas chmury nie są dla meteorologów żadnym zaskoczeniem.

 

To zwyczajne chmury wysokiego piętra o nazwie cirrus, które unoszą się na wysokości od 5 do 12 kilometrów nad powierzchnią ziemi i pojawiają się tak dzisiaj, jak i dziesiątki lat temu, o czym świadczą archiwalne fotografie chmur, w czasach, gdy po raz pierwszy jest klasyfikowano.

 

 

Cirrusy stanowią jedną z głównych grup chmur. Jako, że są tymi najwyższymi i tworzą się przy temperaturze spadającej poniżej minus 30 stopni, to w całości są zbudowane z kryształków lodowych. W ich wnętrzach występują drobinki pyłów, nazywane jądrami kondensacji, bez których kryształki nie mogłyby powstać z kropel płynnej wody.

 

Chmury te ze względu na pułap na którym się znajdują się ich strukturę, podlegają prądom powietrznym, tworząc malownicze pierza i włóka, czasem niewielkie, a czasem rozciągające się na całej powierzchni nieba. To właśnie od ich kształtu, przypominającego ptasie pierza lub anielskie włosy, zaczerpnęły swoją oficjalną nazwę, bo określa się je mianem chmur pierzastych.

 

Cirrusy pojawiają się na wysokościach przelotowych samolotów, a więc mogą być tworzone, gdy para wodna zawarta w spalinach emitowanych przez samoloty, zmienia się w kryształki lodowe, a następnie w ich większe skupiska. Niedawno opublikowano badanie naukowe na ten temat, z którego wynika, że smugi zazwyczaj unoszą się przez kilka minut, jednak zdarza się, że nie zanikają nawet przez 4-6 godzin.

 

Rekordowe szlaki lotnicze wędrują po niebie przez 14 godzin, przy tym pokonując kilkaset kilometrów. Proces ten jest jednak w pełni naturalny i żadne chemiczne substancje, poza lotniczym paliwem, nie biorą w nim udziału. To wystarczy, aby na niebie wisiały malownicze pierza i zachwycały nas w gorące letnie dni.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama