Lockheed Martin okiełzna pływy morskie
Pomysły na energię z odnawialnych źródeł mają się dobrze, o czym świadczy powrót do rozwiązań, które próbowano wdrożyć w życie pół wieku temu, wówczas z mizernym skutkiem. Może tym razem się uda? Tak właśnie pomyśleli przedstawiciele firmy Atlantis Resources...
Pomysły na energię z odnawialnych źródeł mają się dobrze, o czym świadczy powrót do rozwiązań, które próbowano wdrożyć w życie pół wieku temu, wówczas z mizernym skutkiem. Może tym razem się uda?
Tak właśnie pomyśleli przedstawiciele firmy Atlantis Resources, którzy przy pomocy inżynierów z Lockhead Martin u wybrzeży Szkocji budują wielką elektrownię pływową, która według założeń w 2020 roku ma osiągnąć moc produkcyjną aż 398 MW energii i dostarczyć prąd do 175 tysięcy odbiorców.
Jak wygląda oś środka turbina. Fot. Lockheed Martin.
Urządzenie będzie się składać z 269 turbin o 18-metrowej średnicy wirnika każda, które trzeba będzie umieścić na morzu, a wcześniej podłączyć je kablem energetycznym o wysokim napięciu. Jak będzie działać elektrownia pływowa?
Wykorzystywać będzie pływy morskie, a więc dobrze nam znane odpływy i przypływy, które są związane z siłami grawitacyjnymi Księżyca. Różnica w wysokości poziomu morza między odpływem a przypływem może osiągać nawet 10-15 metrów.
Jak wytwarzana jest energia elektryczna. Fot. FT.
To wystarczy, aby podnoszące się i opadający poziom wody napędzał liczne turbiny i produkował prąd. Urządzenie jest bardzo podobne do turbin wiatrowych, jednak ma dużo mniejsze łopaty. Czy okaże się udanym pomysłem dowiemy się jeszcze w tym roku, bowiem za kilka miesięcy prąd zacznie płynąć do pierwszych odbiorców.