McAfee: to nie Korea Północna zaatakowała Sony

John McAfee - kontrowersyjny pionier oprogramowania antywirusowego, który w ostatnich latach słynie głównie ze swojego barwnego życia prywatnego, stwierdził ostatnio, że wie kto dokładnie stoi za niedawnym, opłakanym w skutkach atakiem na studio Sony Pictures i nie jest to wcale Korea Północna jak twierdzi FBI.

John McAfee - kontrowersyjny pionier oprogramowania antywirusowego, który w ostatnich latach słynie głównie ze swojego barwnego życia prywatnego, stwierdził ostatnio, że wie kto dokładnie stoi za niedawnym, opłakanym w skutkach atakiem na studio Sony Pictures i nie jest to wcale Korea Północna jak twierdzi FBI.

John McAfee - kontrowersyjny pionier oprogramowania antywirusowego, który w ostatnich latach słynie głównie ze swojego barwnego życia prywatnego, stwierdził ostatnio, że wie kto dokładnie stoi za niedawnym, opłakanym w skutkach atakiem na studio Sony Pictures i nie jest to wcale Korea Północna jak twierdzi FBI.

McAfee jest bardzo pewny swego. W wywiadzie udzielonym portalowi IBTimes UK stwierdził on, że może dać gwarancję na to, że FBI się myli, a za atakiem stoi grupa hakerów będących libertarianami walczącymi z przemysłem muzycznym i filmowym. Co więcej - 69-letni przedsiębiorca zauważył, że w pełni zgadza się z motywami stojącymi za działaniem tej grupy i dlatego nie ma on żadnego interesu w ujawnianiu ich danych, tym bardziej, że tak naprawdę w wyniku oskarżenia przez FBI nikt niewinny nie ucierpiał - Korea Północna i tak ma dużo "za uszami".

Reklama

John McAfee jest postacią bardzo barwną - choć największe sukcesy na rynku IT święcił on w latach 80 i 90 to dziś najczęściej pisze się o jego życiu prywatnym. O McAfee zrobiło się głośno w roku 2012 gdy policja dokonała nalotu na willę milionera w Belize. Został on wtedy aresztowany pod zarzutem nielegalnego wytwarzania farmaceutyków i posiadania broni, jednak szybko go zwolniono z aresztu, a policja wyjaśniła, że był on tylko podejrzany, a nie oskarżony.

Policja interesowała się także McAfee w związku ze śmiercią jego sąsiada, który został zastrzelony na swojej posiadłości na wyspie Ambergris Caye w Belize. McAfee zaczął wtedy ukrywać się przed policją, a w mediach twierdził, że będzie go ona próbowała zabić. Premier Belize nazwał wtedy milionera "ekstremalnym paranoikiem, wręcz wariatem".

Miejsce ukrywania się McAfee w Gwatemali zostało przypadkiem ujawnione przez dziennikarzy, którzy opublikowali zdjęcie z wywiadu z nim bez wyczyszczenia danych EXIF zawierających dane GPS. Milioner został zatrzymany i deportowany do USA, ale wypuszczono go na wolność. Twierdzi on cały czas, że wszystkie stawiane mu zarzuty są wynikiem tego, że wie on zbyt wiele o nielegalnych występkach wielu wysoko postawionych osób. McAfee wszędzie podróżuje z 10 sztukami broni palnej, bo uważa, że kartele narkotykowe i władze Belize chcą go zabić.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy