Miasto małpiego boga faktycznie "przeklęte"

Cztery lata temu, dzięki będącej wtedy nowinką technologią LIDAR udało się w honduraskiej dżungli odnaleźć zaginione Miastem boga małp (Ciudad de Mono Dios, zwane też Białym miastem - Le Ciudad Blanca) opisane w 1939 roku przez amerykańskiego podróżnika, etnologa, szpiega i pisarza - Theodore'a Morde'a. Niedawno do ruin dotarła ekspedycja i miasto to, zgodnie z legendą, okazało się przeklęte.

Cztery lata temu, dzięki będącej wtedy nowinką technologią LIDAR udało się w honduraskiej dżungli odnaleźć zaginione Miastem boga małp (Ciudad de Mono Dios, zwane też Białym miastem - Le Ciudad Blanca) opisane w 1939 roku przez amerykańskiego podróżnika, etnologa, szpiega i pisarza - Theodore'a Morde'a. Niedawno do ruin dotarła ekspedycja i miasto to, zgodnie z legendą, okazało się przeklęte.

Cztery lata temu, dzięki będącej wtedy nowinką technologią LIDAR udało się w honduraskiej dżungli odnaleźć zaginione Miastem boga małp (Ciudad de Mono Dios, zwane też Białym miastem - Le Ciudad Blanca) opisane w 1939 roku przez amerykańskiego podróżnika, etnologa, szpiega i pisarza - Theodore'a Morde'a. Niedawno do ruin dotarła ekspedycja i miasto to, zgodnie z legendą, okazało się przeklęte.

Morde na wyprawę do dżungli skierował się ufając opisom Charlesa Lindbergha - pierwszego człowieka, który przeleciał samotnie nad Atlantykiem. Lindbergh twierdził bowiem, że widział ze swego samolotu ruiny wielkiego, antycznego miasta przelatując nad Środkową Ameryką.

Reklama

Opisy z książki Morde mogły rozbudzać wyobraźnię - pisał on o gigantycznych rzeźbach przedstawiających małpiego boga, przed którymi prawdopodobnie lokalni Indianie składali krwawe ofiary. Miał on być bardzo podobny do bóstwa Hanuman - które jest obecne w religii z drugiej strony świata - hinduizmie (ciekawy artykuł poświęcony odkryciu opublikowany w 1940 roku w The Milwaukee Sentinel znajdziecie ).

Niestety dokładnej lokacji zaginionego miasta Morde nie zdążył przed śmiercią zdradzić - wiadomo było tylko, że leży ono nieco wgłąb lądu od Wybrzeża moskitów (Costa de los Mosquitos) - a więc w bardzo niedostępnym terenie pokrytym zabagnioną dżunglą.

Miasto małpiego boga miało zostać opuszczone w XVI wieku przez mieszkańców w związku z klątwą, która miała sprowadzić na nie chorobę. I faktycznie coś mogło być na rzeczy, bo grupa współczesnych odkrywców, która do opuszczonego miasta dotarła, prawie padła ofiarą choroby zwanej leiszmaniozą, którą wywołują pasożyty - wiciowce z rodzaju Leishmania. W najbardziej drastycznym przebiegu skórno-śluzówkowym pasożyty zjadają błony śluzowe znajdujące się w nosie i ustach ofiary, powodując straszne deformacje twarzy.

Choroba o takim przebiegu mogła faktycznie przegonić zamieszkujących 500 lat temu zaginione miasto ludzi, którzy byli wszak dużo prostsi i dużo bardziej zabobonni, ale dużo bardziej prawdopodobną przyczyną jest tu inwazja hiszpańskich konkwistadorów, którzy przywieźli ze sobą nie tylko broń palną i sprytne taktyki (polegające między innymi na bardzo skutecznym skłócaniu miejscowych społeczności, tak by te wybijały się nawzajem), ale także choroby, do których układ odpornościowy lokalnych mieszkańców był całkowicie nieprzystosowany.

Na szczęście współcześni odkrywcy zaobserwowali szybko pierwsze objawy leiszmaniozy, z którą nowoczesna medycyna jest w stanie sobie poradzić. Ale ponownie dokładne zbadanie miasta boga małp nie było możliwe - dalej broni ono swoich sekretów pobudzając naszą wyobraźnię. Jeśli bowiem faktycznie jest to opisane przez Hernána Cortésa Białe miasto to w jego wnętrzu powinno się skrywać wielkie bogactwo.

Źródło: , Zdj.: By Pete Fordham [],

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy