Ukraińcy nie wiedzą, kto będzie pilotował nowe myśliwce. Ważna lekcja dla Polski
Ukraiński portal Defense Express podjął nową kwestię w sprawie myśliwców Gripen i Rafale, które Ukraińcy chcą zakupić. Marzenia o jednych z największych sił powietrznych w Europie mogą szybko legnąć w gruzach ze względu na braki w pilotach.

Ukraińcy chcą 250 myśliwców. Skąd wezmą pilotów?
W ostatnich tygodniach rząd Ukrainy wyraził zainteresowanie zakupem aż do 150 szwedzkich myśliwców Gripen oraz do 100 francuskich Rafale. Na razie te decyzje pozostają bardziej kwestią życzeń zależnych od m.in. znalezienia na nie finansów. Niemniej pojawia się w tym jeszcze inny problem.
Portal Defence Express zauważa, że aby flota aż 250 nowoczesnych samolotów bojowych była wartością dodaną dla obronności, potrzeba do niej nie tylko części zamiennych, logistyki, pieniędzy, ale i często pomijanych w tym ludzi.
Aby posiadać taką flotę trzeba mieć masę pilotów, techników, operatorów lotniczych. Do tego potrzebny jest zbudowanie wymiernego systemu szkolenia. Obecnie zaś Ukraina ma w tym wielkie braki. Chociażby obecne samoloty szkoleniowe Sił Powietrznych Ukrainy, jakimi są L-39 produkowane w latach 60. Te samoloty może dobrze nadawały się do szkolenia pilotów poradzieckich MiG-29 czy Su-27, ale już na ewentualne Gripeny czy Rafale byłyby niewystarczające.
Stąd Defence Express zauważa, że faktyczne koszty pozyskania nowych myśliwców jak Rafale czy Gripen mogą zostać znacznie podniesione, bo ich zakup wiąże się z dodatkowym zakupem odrzutowych samolotów szkolnych. Same koszty mogą się różnić od tego, czy tego typu samoloty także miałyby być bojowe, czy tylko służyć do nauki. Dla porównania w Polsce posiadamy zarówno FA-50, już mające pewne zdolności bojowe oraz M-346 Bielik będące tylko samolotami szkoleniowymi.
Przestroga dla Polski
W tych rozważaniach jest także lekcja dla Polski. Pokazuje bowiem, że nie wystarczy tylko myśleć, chcieć i kupić nowy sprzęt dla armii, ale potrzeba także zabezpieczenia istotnych kwestii szkolenia na ten sprzęt. Przykładem na naszym podwórku mogą być śmigłowce Apache, których zakupiliśmy 96 sztuk, drugą co do wielkości flotę tego typu maszyn na świecie.
Siła oczywiście wielka, ale na ten moment nie ma w Polsce rozwiniętego systemu trenowania pilotów na te śmigłowce, opartego na nowych maszynach szkoleniowych. A szkolenie pilotów na samych Apache'ach wiązałoby się z większą eksploatacją maszyn. Stąd wnioski, jakie teraz pojawiają się w głowach Ukraińców, można przełożyć na nasze podwórko.










