Na Harvardzie powstał najmniejszy dron świata

W Europie może jeszcze nie, ale za oceanem na niebie pojawia się coraz więcej dronów - bezzałogowych, niewielkich maszyn, które przeczesują powietrze na służbie policji czy wojska. Na Uniwersytecie Harvarda powstał właśnie najmniejszy dron świata nazwany RoboBee. A nazwa jest bardzo adekwatna, bo ma on niewiele większy rozmiar od pszczoły.

W Europie może jeszcze nie, ale za oceanem na niebie pojawia się coraz więcej dronów - bezzałogowych, niewielkich maszyn, które przeczesują powietrze na służbie policji czy wojska. Na Uniwersytecie Harvarda powstał właśnie najmniejszy dron świata nazwany RoboBee. A nazwa jest bardzo adekwatna, bo ma on niewiele większy rozmiar od pszczoły.

W Europie może jeszcze nie, ale za oceanem na niebie pojawia się coraz więcej dronów - bezzałogowych, niewielkich maszyn, które przeczesują powietrze na służbie policji czy wojska. Na Uniwersytecie Harvarda powstał właśnie najmniejszy dron świata nazwany RoboBee. A nazwa jest bardzo adekwatna, bo ma on niewiele większy rozmiar od pszczoły.

Nie tylko rozmiar jest ich cechą wspólną z owadami - mają one także podobną budowę - z dwoma, błoniastymi skrzydłami, które machając 120 razy na sekundę pozwalają im zatrzymywać się w powietrzu, latać z niewielką prędkością i wykonywać nawet najbardziej karkołomne manewry.

Reklama

Aby osiągnąć tak mały rozmiar inżynierowie musieli zastosować maleńkie siłowniki piezoelektryczne, które pod wpływem elektryczności kurczą się i rozkurczają powodując, że robot lata.

Oczywiście podstawowe zastosowanie takich maszyn nie jest niespodzianką - będą one mogły być wykorzystywane do śledzenia i podsłuchiwania, jednak naukowcy wierzą, że maszyny trafią także do sektora cywilnego gdzie będą mogły pomagać na przykład w poszukiwaniu ofiar klęsk żywiołowych czy nawet w zapylaniu roślin.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy