Ile ropy i gazu zużywa Polska? Odkrycie pod Świnoujściem nie zmieni wszystkiego
Odkrycie złóż ropy i gazu pod Świnoujściem wywołało medialny huragan. Eksperci studzą jednak emocje: to nie koniec importu, ale może być początek zmiany. Czy 22 miliony ton ropy i 5 miliardów metrów sześciennych gazu wystarczą, by uniezależnić Polskę od zewnętrznych dostaw?

Kiedy Central European Petroleum ogłosiło odkrycie złoża Wolin East 1, polski internet eksplodował. "Jeden z przełomowych momentów w historii poszukiwań węglowodorów w Polsce", "złoże Wolin East może stać się największym odkrytym do tej pory w Polsce złożem ropy naftowej i towarzyszącego jej gazu ziemnego" czy komunikat o znakomitych warunkach złożowych - takie komentarze ekspertów mogliśmy przeczytać wczoraj. A skoro Główny Geolog Kraju tak entuzjastycznie wypowiada się w tej kwestii, jak więc nie wierzyć ekspertowi. W tle jednak pojawiły się też głosy studzące emocje. Czy te 22 miliony ton ropy i 5 miliardów m sześc. gazu naprawdę coś zmieniają? Spójrzmy więc na temat jeszcze raz, gdy emocje nieco opadły.
Polska zużywa więcej, niż może sama wydobyć
W 2023 roku Polska zużyła 27 milionów ton ropy i około 20 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego. W praktyce oznacza to, że krajowe wydobycie ropy, szacowane na zaledwie 3 proc. przerabianego surowca, nie jest w stanie zaspokoić nawet ułamka zapotrzebowania. Ropa krajowa, głównie z Podkarpacia, trafia do rafinerii, ale, jak zauważa w rozmowie z Geekweekiem były prezes Orlenu Daniel Obajtek, "większość z tego przerobu to są oleje ciężkie, to coś co sprzedaje się na dyskoncie cenowym".
Z gazem sytuacja wygląda tylko trochę lepiej. Wydobywamy w kraju 4-5 mld m sześc. rocznie, czyli mniej niż 25 proc. zapotrzebowania. Zgodnie z prognozami Gaz Systemu, do końca dekady zużycie gazu w Polsce może wzrosnąć do 27 mld m sześc. rocznie. Nawet gdybyśmy wydobywali z krajowych złóż maksimum możliwego, to i tak potrzebujemy importować przynajmniej dwie trzecie potrzebnego gazu.
Skąd bierzemy gaz i ropę? Norwegia i Arabia Saudyjska ratują sytuację
Po 2022 roku Polska przestała importować gaz z Rosji. Dziś główne kierunki to:
- Norwegia - przez Baltic Pipe w 2023 r. przesłano do Polski ponad 6,5 mld m sześc. gazu.
- USA i Katar - dostarczają LNG do terminalu w Świnoujściu (łącznie ponad 5 mld m sześc.).
- Niemcy, Litwa i Słowacja - przesyłają gaz rewersami i połączeniami transgranicznymi (razem ok. 1,5 mld m sześc.).
W przypadku ropy naftowej, po wstrzymaniu dostaw z Rosji, liderem została Arabia Saudyjska odpowiadająca za ponad 45 proc. importu w 2023 r. Znaczące ilości sprowadzamy też z Norwegii i Stanów Zjednoczonych.
Krajowe rafinerie przerabiają rocznie ok. 27 mln ton ropy, z czego aż 97 proc. to surowiec importowany. Dlatego każde potencjalne nowe źródło w Polsce - choćby nieduże - może mieć strategiczne znaczenie.
Wolin East 1. Rewolucja czy chwilowy zastrzyk?
Odkrycie pod Świnoujściem wzbudziło nadzieje, ale nie wszyscy podchodzą do niego bezkrytycznie. W rozmowie z GeekWeekiem zespół prasowy ORLEN przyznał, że firma "z zainteresowaniem śledzi publikacje na temat prac prowadzonych przez różnych operatorów na koncesjach w Polsce, w tym koncesji Wolin, rozumiejąc znaczenie zwiększania bazy krajowych zasobów węglowodorów dla bezpieczeństwa energetycznego Polski".
"Ogólny charakter danych dotyczących ogłoszonego odkrycia, które podają media i brak szczegółów na temat wykonanego odwiertu oraz poprzedzającego go badania sejsmicznego nie pozwala zmienić wcześniej wypracowanej w ORLEN oceny potencjału tego projektu, bazującej na przesłankach geologicznych, ekonomicznych i środowiskowych" - czytamy dalej w nadesłanym do redakcji komunikacie.
Sam Daniel Obajtek był w rozmowie bardziej bezpośredni: - To nie jest wcale duże złoże, bo jeśli będzie przez dwadzieścia lat eksploatowane, to zabezpieczy nas na parę tygodni w roku.
Podkreślił, że rodzaj ropy, jej zasiarczenie i koszty logistyki mogą sprawić, że eksploatacja będzie trudna i mało opłacalna. Z drugiej strony, jak sam zaznaczył każde odkrycie może pociągnąć za sobą kolejne.
A to może być kluczowe. Nie tyle sama ropa z WE1, co sygnał, że w polskiej strefie ekonomicznej Bałtyku mogą kryć się kolejne zasoby, których warto poszukiwać.
Czy to wystarczy, żeby uniezależnić się od importu?
Nie. Ani złoże Wolin East 1, ani inne odkrycia nie pozwolą Polsce zrezygnować z importu. Z 22 mln ton ropy i 5 mld m sześc. gazu da się zaspokoić polskie potrzeby tylko przez kilkanaście tygodni, i to przy założeniu, że wszystko pójdzie perfekcyjnie. - Uważam, że to żadna sensacja, dopóki nie sprawdzimy kosztów logistyki, kosztów wydobycia, rodzaju gazu, a szczególnie rodzaju ropy - dodał Obajtek.
- Będzie własna ropa, będzie gaz, będzie taniej i bezpieczniej Już nie musimy się oglądać na innych - pisał na platformie X poseł Robert Kropiwnicki.
No cóż, zdaje się, że jednak ani drugą Arabią Saudyjską czy Kuwejtem nie będziemy.
A jednak dla kraju, który przez dekady był niemal całkowicie uzależniony od importu, nawet średnie złoże może być istotne. Zwłaszcza jeśli okaże się, że Wolin East 1 to dopiero początek. Jak przypomina ORLEN, spółka posiada ponad 200 koncesji na poszukiwanie węglowodorów w Polsce, a w strategii na 2035 rok planuje wydobycie 4 mld m sześc. gazu rocznie z polskich złóż.
Czego jeszcze potrzebujemy? Czasu, analiz i rozsądku
Nie jesteśmy potentatem naftowym i nic nie wskazuje, że będziemy. Ale każda baryłka mniej z importu to mniejsze uzależnienie od geopolitycznych napięć. Dlatego warto patrzeć na takie odkrycia nie jak na cudowne rozwiązanie wszystkich problemów, ale jako kamienie milowe na długiej drodze do większej samowystarczalności.
Zanim więc zaczniemy liczyć ropę z Bałtyku na baryłki, poczekajmy na dokładne dane geologiczne, wyliczenia ekonomiczne i decyzje inwestycyjne. - Dziś zachowujemy się jak dziecko, któremu obiecano lizaka, ale jeszcze tego lizaka nie ma - podsumował były prezes Orlenu.