Najbrutalniejsza z możliwych śmierć w Black Ops!

Pewnie myślicie, że w grach FPS widzieliście już każdy rodzaj zgonu. Zwykłe rozstrzelania, stracenie kończyn, przedziurawienie głowy, czy rzut tomahawkiem na odległość. Jest jednak jeden atak tak brutalny i tak sam w sobie przerażający, że chyba nikt z was nie chciałby tak zginąć, ani w grze, ani tym bardziej w realu.

Pewnie myślicie, że w grach FPS widzieliście już każdy rodzaj zgonu. Zwykłe rozstrzelania, stracenie kończyn, przedziurawienie głowy, czy rzut tomahawkiem na odległość. Jest jednak jeden atak tak brutalny i tak sam w sobie przerażający, że chyba nikt z was nie chciałby tak zginąć, ani w grze, ani tym bardziej w realu.

Pewnie myślicie, że w grach FPS widzieliście już każdy rodzaj zgonu. Zwykłe rozstrzelania, stracenie kończyn, przedziurawienie głowy, czy rzut tomahawkiem na odległość. Jest jednak jeden atak tak brutalny i tak sam w sobie przerażający, że chyba nikt z was nie chciałby tak zginąć, ani w grze, ani tym bardziej w realu.

Co by nie mówić o wspólnym dziele firmy Treyarch i Activision, to chyba żadna inna gra komputerowa nie sprzedała się w ostatnim czasie tak obrzydliwie dobrze jak Call of Duty: Black Ops. Nic dziwnego więc, że serwery gry są stale okupowane przez tysiące graczy, którzy radośnie oddają się sieciowym potyczkom. A jeśli każdy z nich zginie przynajmniej kilka razy dziennie, to daje nam naprawdę sporą liczbę sieciowych zgonów przez każde 24 godziny. Tyle, że jestem w stanie się wręcz założyć, że w tak unikalny sposób to chyba żaden z was jeszcze nie zginął:

Reklama

Więcej tego typu wiadomości znajdziecie na .

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy