Najdziwniesza fotka z fotoradaru

Niektórzy motocykliści mają swoje sposoby na uniknięcie odpowiedzialności za zdjęcia z fotoradaru. Jednymi z najpopularniejszych są postawienie jednośladu na tylnym kole, albo podgięcie rejestracji w ten sposób, by stała się ona niemożliwa do odczytania. Na dość nietypowy sposób przechytrzenia pułapki na kierowców wybrał pewien motocyklista ze Szwajcarii.

Niektórzy motocykliści mają swoje sposoby na uniknięcie odpowiedzialności za zdjęcia z fotoradaru. Jednymi z najpopularniejszych są postawienie jednośladu na tylnym kole, albo podgięcie rejestracji w ten sposób, by stała się ona niemożliwa do odczytania. Na dość nietypowy sposób przechytrzenia pułapki na kierowców wybrał pewien motocyklista ze Szwajcarii.

Niektórzy motocykliści mają swoje sposoby na uniknięcie odpowiedzialności za zdjęcia z fotoradaru. Jednymi z najpopularniejszych są postawienie jednośladu na tylnym kole, albo podgięcie rejestracji w ten sposób, by stała się ona niemożliwa do odczytania. Na dość nietypowy sposób przechytrzenia pułapki na kierowców wybrał pewien motocyklista ze Szwajcarii.

Wyczyn niejakiego Borisa Maiera z pewnością stanie się jednym z hitów środowiska motocyklistów. Nowy bohater ze Szwajcarii podróżując drogą w pobliżu Berna w pewnym momencie zorientował się, że na jego trasie stoi fotoradar oraz, że jego prędkość z pewnością spowoduje jego uruchomienie. Strach przed drogą fotografią spowodował u niego zupełny brak zdroworozsądkowego myślenia i panikę, przez która wcisnął przedni hamulec. W efekcie kierowca jednośladu znalazł się na asfalcie sprawdzając przy tym swoim kombinezonem chropowatość nawierzchni.

Reklama

Niestety ten desperacki wyczyn nie przyniósł pożądanego efektu i motocyklista do kolekcji mógł dołożyć nowe jednak bardzo nietypowe zdjęcie. W miejscu, w którym doszło do tej dziwnej sytuacji obowiązywało ograniczenie prędkości do 80 km/h. W momencie wjechania motocyklista ślizgający się ze swoją maszyną przed fotoradarem osiągnął prędkość 107 km/h. Na szczęście Maierowi nic się nie stało. Kiedy szwajcarscy policjanci zaczęli obrabiać materiał byli tak zdziwieni ustrzeloną fotką, że postanowili pokazać ją opinii publicznej.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy