NASA: Aby przetrwać musimy polecieć na Marsa

Mimo, że w chwili obecnej gatunkowi ludzkiemu nic większego raczej nie grozi to statystyka jest bezlitosna. I zdaje sobie z tego sprawę szef NASA - Charles Bolden - który podczas odbywającej się w Waszyngtonie konferencji Humans to Mars stwierdził, że jeśli chcemy jako gatunek żyć w nieskończoność musimy polecieć na Marsa.

Mimo, że w chwili obecnej gatunkowi ludzkiemu nic większego raczej nie grozi to statystyka jest bezlitosna. I zdaje sobie z tego sprawę szef NASA - Charles Bolden - który podczas odbywającej się w Waszyngtonie konferencji Humans to Mars stwierdził, że jeśli chcemy jako gatunek żyć w nieskończoność musimy polecieć na Marsa.

Mimo, że w chwili obecnej gatunkowi ludzkiemu nic większego raczej nie grozi to statystyka jest bezlitosna. I zdaje sobie z tego sprawę szef NASA - Charles Bolden - który podczas odbywającej się w Waszyngtonie konferencji Humans to Mars stwierdził, że jeśli chcemy jako gatunek żyć w nieskończoność musimy polecieć na Marsa.

Bolden, który jest emerytowanym majorem generałem US Marines i weteranem lotów w wahadłowcach kosmicznych (brał on udział między innymi w rozkładaniu w przestrzeni kosmicznej Teleskopu Hubble'a), ma też gotowy trzystopniowy plan, w ramach którego ludzie mają wylądować na powierzchni Czerwonej planety już do roku 2030.

Reklama

W tym celu już do roku 2015 na orbitę Księżyca ściągnięta ma zostać planetoida, testowana ma być hodowla roślin w przestrzeni kosmicznej i wykorzystanie drukarek 3D do bieżących napraw w kosmosie.

Te trzy kroki umożliwić mają 3-letnią podróż tam i z powrotem na Marsa, podczas której nie tylko mamy bliżej poznać naszego kosmicznego sąsiada, ale także dalej dopracować technologię, aby w przyszłości załogowe loty na dalsze dystanse były relatywnie łatwe, tanie i bezpieczne.

Jego zdaniem bowiem "jeśli ludzkość ma przetrwać w nieskończoność musimy stać się gatunkiem multiplanetarnym. Musimy polecieć na Marsa, a Mars będzie tylko kolejnym krokiem ku ekspansji poza Układ Słoneczny".

I ma on absolutną rację - nawet jeśli wykluczymy wszelkie zagrożenia wewnętrzne to wskazują, że średnio raz na pół roku w Ziemię uderzają kosmiczne kamienie niosące ze sobą energię równoważną wybuchowi 1-600 kiloton trotylu (bomba atomowa Fat Man, która zniszczyła Nagasaki miała siłę ładunku ok. 20 kiloton), a - jak pokazują kratery obecne na naszej planecie - uderzenie obiektu większego, o sile do potencjalnego zniszczenia całej ludzkiej cywilizacji, jest tylko kwestią czasu. Szansa na to wynosi 100% - pytanie brzmi: ile pozostało nam czasu.

Jak zgrabnie to ujął niegdyś znany astrofizyk Neil deGrasse Tyson - planetoidy są narzędziem natury do zadania nam pytania - jak idzie wasz program kosmiczny?

Czy więc jesteśmy zdolni podjąć ryzyko i dalej zajmować się naszymi małymi wojenkami zamiast zrobić krok naprzód i zabezpieczyć nasz gatunek tak aby mógł on przetrwać jak najdłużej? To wszystko w rękach decydentów.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy