NASA boi się, że próbki z Marsa mogą zanieczyścić ziemską biosferę

NASA planuje wysłać za 3 lata na Czerwoną Planetę największy w historii jej eksploracji łazik. W ramach misji Mars 2020, agencja ma skupić się przede wszystkim na poszukiwaniu śladów życia ukrytych w marsjańskiej glebie, dlatego robot będzie swoistym laboratorium na kołach...

NASA planuje wysłać za 3 lata na Czerwoną Planetę największy w historii jej eksploracji łazik. W ramach misji Mars 2020, agencja ma skupić się przede wszystkim na poszukiwaniu śladów życia ukrytych w marsjańskiej glebie, dlatego robot będzie swoistym laboratorium na kołach...

NASA planuje wysłać za 3 lata na Czerwoną Planetę największy w historii jej eksploracji łazik. W ramach misji Mars 2020, agencja ma skupić się przede wszystkim na poszukiwaniu śladów życia ukrytych w marsjańskiej glebie, dlatego robot będzie swoistym laboratorium na kołach.

Ale to nie wszystko. NASA od początku planowała, że pobrane próbki nie tylko będą badane na powierzchni Marsa, ale również zostaną wysłane na Ziemię, w celu ich dogłębniejszej analizy.

Łazik będzie w stanie pobrać maksymalnie do 37 próbek. Jednak jego podstawową misją będzie zgromadzenie 20 fragmentów gruntu w ciągu 1,5 marsjańskiego roku. Próbki zostaną zapakowane do hermetycznych pojemników i będą w nich czekały na kolejną misję, której zadaniem będzie przywiezienie ich na Ziemię.

Reklama

I tutaj zaczęły się pojawiać problemy, bo agencja nie ma pojęcia, jak tego dokonać. Chociaż prace nad samym łazikiem Mars Rover 2020 kontynuowane są bez przeszkód, to NASA dopiero kilka dni temu powołała do życia projekt Returned Sample Science Board (RSSB), w ramach której odbył się kilkugodzinny warsztat na temat całej misji.

Naukowcy debatowali tam na temat dostępnych technologii i możliwości ich zastosowania do realizacji tego karkołomnego przedsięwzięcia, największego w historii eksploracji Marsa.

Inżynierowie z Mars Program Formulation Office w JPL opracowali projekt specjalnego urządzenia Mars Ascent Vehicle (MAV), do którego trafiłyby próbki pobrane przez łazik, a następnie on wyniósłby je na orbitę, skąd odebrane zostaną przez orbiter napędzany energią słoneczną.

Stamtąd próbki trafiłyby albo bezpośrednio na Ziemię, albo też w pobliże Księżyca, gdzie zostałyby odebrane przez pojazd Orion. Największym jednak problemem będzie bezpieczne ich dostarczenie do ziemskich laboratoriów, aby nie zanieczyściły one biosfery.

Jako że Czerwona Planeta znajduje się w klasie V zasad ochrony planetarnej, istnieje ogromne zagrożenie związane z faktem, że w próbkach znajdziemy pozaziemskie samoreplikujące się organizmy, dlatego próbki muszą pozostać ściśle zamknięte do czasu opracowania procedury ich skutecznej sterylizacji.

Naukowcy zaznaczają, że niebawem będą mieli odpowiednie techniki i procedury, które pozwalają tego dokonać w bezpieczny sposób, ale wszystko nie zależy od nich, tylko od woli politycznej.

Źródło: / Fot. NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy