NASA chce schłodzić superwulkan

Kaldera wulkaniczna znajdująca się pod parkiem Yellowstone nie bez powodu nazywana jest superwulkanem - ma ona wymiary około 55 na 80 kilometrów i może wyrzucić z siebie ogromne ilości materiału piroklastycznego, magmy i gazu, sprowadzając zagrożenie dla całego świata. Ale naukowcy z NASA mają nowy pomysł na uspokojenie wulkanu.

Kaldera wulkaniczna znajdująca się pod parkiem Yellowstone nie bez powodu nazywana jest superwulkanem - ma ona wymiary około 55 na 80 kilometrów i może wyrzucić z siebie ogromne ilości materiału piroklastycznego, magmy i gazu, sprowadzając zagrożenie dla całego świata. Ale naukowcy z NASA mają nowy pomysł na uspokojenie wulkanu.

Kaldera wulkaniczna znajdująca się pod parkiem Yellowstone nie bez powodu nazywana jest superwulkanem - ma ona wymiary około 55 na 80 kilometrów i może wyrzucić z siebie ogromne ilości materiału piroklastycznego, magmy i gazu, sprowadzając zagrożenie dla całego świata, może doprowadzić do trwającej wiele miesięcy zimy. Ale naukowcy z NASA mają nowy pomysł na uspokojenie wulkanu.

Naukowcy pracujący dla tej agencji doszli jakiś czas temu do wniosku, że ziemskie zagrożenia takie właśnie jak superwulkany, są dużo większe od potencjalnych zagrożeń pozaziemskiej natury - komet czy planetoid - jednak praktycznie nic się nie robi, by im zapobiec. Ruszyli oni do pracy i udało im się dość szybko znaleźć rozwiązanie, które może nas uchronić przed wielkim głodem wywołanym przez długą, wulkaniczną zimę - wystarczy superwulkan schłodzić.

Reklama

Kaldera w zasadzie sama cały czas oddaje ciepło - to turyści podziwiają na powierzchni jako gorące źródła, ale w ten sposób ucieka zaledwie 2/3 ciepła, reszta gromadzi się w magmie, rozgrzewając coraz więcej skał, uwalniając coraz więcej gazów i podnosząc dalej ciśnienie, które po osiągnięciu momentu krytycznego w jednym gwałtownym zdarzeniu zostanie uwolnione, a tego właśnie chcemy uniknąć.

Wyliczenia wskazują, że tak naprawdę wystarczy zredukować ilość dodatkowego ciepła, które gromadzi się w wulkanie o około 35%, jednak znalezienie właściwego rozwiązania nie było łatwe. Jednym z nich było dodanie większej ilości chłodzącej wody, jednak byłoby to bardzo trudne technicznie i bardzo kosztowne, dlatego NASA musiała ten plan dopracować i stworzyła coś sporo tańszego, wartego, bagatela, 3.46 miliarda dolarów.

W wymyślonym przez inżynierów pracujących dla tej agencji systemie woda miałaby pracować w układzie zamkniętym - z odwiertu na głębokości 10 kilometrów trafiałaby ona na powierzchnię, gdzie by się schładzała i trafiała z powrotem pod ziemię.

Jak się zapewne domyślacie, na górze energia ta mogłaby zostać wykorzystana, dzięki czemu całość działałaby jako elektrownia geotermalna dostarczając sporo taniego (bo inwestycja, mimo gigantycznego początkowego kosztu dość szybko by się zwróciła) i w pełni zielonego prądu.

Jednak nie znaczy to, że plan ten zostanie zrealizowany - do rozwiązania został bowiem jeden, dość poważny problem. Mianowicie, jak wykonać odwiert bez doprowadzenia do erupcji.

Źródło: , Zdj.: PD

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy