NASA ożywia projekt atomowej rakiety

NASA w samym środku Zimnej Wojny i będącego jej nieodłączną częścią wyścigu kosmicznego pracowała nad bardzo ambitnym Programem Orion (którego jednym ze współtwórców był Stanisław Ulam) zakładającym budowę rakiety o napędzie atomowym. Wtedy jednak wygrała rakieta z napędem chemicznym, a projekt trafił do lamusa, lecz być może teraz zostanie ożywiony.

NASA w samym środku Zimnej Wojny i będącego jej nieodłączną częścią wyścigu kosmicznego pracowała nad bardzo ambitnym Programem Orion (którego jednym ze współtwórców był Stanisław Ulam) zakładającym budowę rakiety o napędzie atomowym. Wtedy jednak wygrała rakieta z napędem chemicznym, a projekt trafił do lamusa, lecz być może teraz zostanie ożywiony.

NASA w samym środku Zimnej Wojny i będącego jej nieodłączną częścią wyścigu kosmicznego pracowała nad bardzo ambitnym Programem Orion (którego jednym ze współtwórców był Stanisław Ulam) zakładającym budowę rakiety o napędzie atomowym. Wtedy jednak wygrała rakieta z napędem chemicznym, a projekt trafił do lamusa, lecz być może teraz zostanie ożywiony.

Napędy chemiczne wystarczyły nam do podbicia orbity i odwiedzenia Księżyca, jednak jeśli na serio myślimy o podboju Marsa i jeszcze dalszych miejsc, to jak na dłoni widać ich ograniczenia. Dlatego NASA na poważnie rozważa powrót do rozwijanego w latach 1955-1972 Programu Orion - stworzenia rakiety z napędem nuklearnym.

Reklama

Rakieta miała być wyposażona w termiczny silnik jądrowy NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application), który miał działać podobnie do silnika chemicznego - pęd miały generować wyrzucane z niego gazy, jednak inne było tu źródło energii do ich podgrzania - był nim reaktor jądrowy.

Wtedy jednak technologia nie dojrzała jeszcze do takiego projektu, wobec czego prace nad nim porzucono, teraz jednak - w obliczu zbliżającej się podróży na Marsa - pomysł ten powraca. W tym celu NASA przyznała kontrakt w wysokości 18.8 miliona dolarów firmie BMXT, która dostarcza paliwo atomowe dla amerykańskiej marynarki wojennej.

Paliwo - tak zwany uran niskowzbogacony (LEU), który zawiera około 20% izotopu U-235 i jest bardzo bezpieczny - ma zostać wykorzystane w celu badania nowych, bardzo stabilnych ceramiczno-metalowych form paliwa atomowego, które będzie w stanie całkowicie bezpiecznie pracować w wysokich temperaturach.

Jeśli po początkowych testach projekt dostanie zielone światło to badania i próby udoskonalenia takiego paliwa i silnika je wykorzystującego ruszą pełną parą.

Źródło/Zdj.:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy