Naturalizacja: sposób na sukces czy przyznanie się do słabości?

Czasy, w którym obecnie żyjemy można by określić mianem mobilnych. Nie jest już tak jak dawniej, iż kariera piłkarza to były góra 3-4 kluby, a reprezentacja składała się tylko z rodowitych zawodników. Dzisiaj piłkarze zmieniają kluby jak rękawiczki, a reprezentacja może się opierać na takich zawodnikach, którzy z danym krajem mają tak naprawdę mało wspólnego.

Czasy, w którym obecnie żyjemy można by określić mianem mobilnych. Nie jest już tak jak dawniej, iż kariera piłkarza to były góra 3-4 kluby, a reprezentacja składała się tylko z rodowitych zawodników. Dzisiaj piłkarze zmieniają kluby jak rękawiczki, a reprezentacja może się opierać na takich zawodnikach, którzy z danym krajem mają tak naprawdę mało wspólnego.

Czasy, w którym obecnie żyjemy można by określić mianem "mobilnych". Nie jest już tak jak dawniej, iż kariera piłkarza to były góra 3-4 kluby, a reprezentacja składała się tylko z rodowitych zawodników. Dzisiaj piłkarze zmieniają kluby jak rękawiczki, a reprezentacja może się opierać na takich zawodnikach, którzy z danym krajem mają tak naprawdę mało wspólnego.

Jeśli dziś spróbujemy się zastanowić nad wyglądem naszej kadry na Mistrzostwa Europy w 2012 roku, mogłoby się okazać, iż połowa zawodników to piłkarze ze świeżutkimi paszportami. Jeśli federacja piłkarska nie jest w stanie wyszkolić własnych piłkarzy, to zaczyna się etap "podkradania" zawodników z zagranicy, którzy mieliby chociaż kropelkę krwi w swoich żyłach, która uprawniałaby ich do otrzymania paszportu z danego kraju.

Reklama

Niektórzy nie widzą problemu w "przywłaszczeniu" sobie takich personaliów jak Ludovic Obraniak, Adam Matuszczyk, czy Sebastian Boenisch. W końcu są to zawodnicy o polskich korzeniach, których po prostu los poniósł z rodzinami gdzie indziej. No i kto by nie chciał, aby nasza drużyna narodowa grała lepiej? Zwłaszcza, że mówimy o piłkarzach z umiejętnościami na pewno wyższymi niż zdecydowana większość kopaczy w Ekstraklasie.

Tylko czy to samo się dotyczy zawodników, którzy tak naprawdę nie mają żadnej przeszłości związanej z Polską? Czy naturalizacja np. Manuela Arboledy byłaby dobrym pomysłem? Przeszłość pokazuje, że tak. To właśnie podarowanie polskiego obywatelstwa Emmanuelowi Olisadebe dało nam długo wyczekiwany awans do Mistrzostw Świata w 2002 roku. A Roger Guerreiro? Jakby nie patrzeć, to w końcu nasz jedyny strzelec z ostatnich Mistrzostw Europy...

Naturalizowanie na pewno nie jest zjawiskiem złym i może być dobrym sposobem na podniesienie sportowego poziomu drużyny narodowej. Jednak z drugiej strony jest też dowodem słabości federacji, która nie potrafi sobie sama "stworzyć" zawodników, którzy godnie reprezentowaliby dany kraj. Więc jeśli strzelenie bramki przez Kolumbijczyka o polskim paszporcie jest dla kogoś mniej radosne niż gol "rodowitego Polaka", to już tak naprawdę jego subiektywne odczucia.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama