Naukowcy stworzyli piorun kulisty

Piorun kulisty od zawsze spędzał sen z powiek naukowcom. Jednak jesteśmy coraz bliżej poznania jego zagadek, ponieważ naukowcom udało się właśnie wytworzyć coś, co zjawisko to niezmiernie przypomina.

Piorun kulisty od zawsze spędzał sen z powiek naukowcom. Jednak jesteśmy coraz bliżej poznania jego zagadek, ponieważ naukowcom udało się właśnie wytworzyć coś, co zjawisko to niezmiernie przypomina.

Naukowcy z Akademii Sił Powietrznych USA w Kolorado stworzyli świecące kule plazmy z roztworu soli pobudzanego łukiem elektrycznym. Dzięki temu obiekt zbliżony do pioruna kulistego, opisywanego przez naocznych świadków, zdołał się utrzymać przez pół sekundy.

 

Wcześniej badaczom również udawało się wytworzyć coś, co przypominało ten pogodowy fenomen, jednak nie trwało to dłużej niż jedną tysięczną sekundy. Naukowcy mają nadzieję na poznanie natury tego zjawiska, dlatego też przy uzyskiwaniu plazmowego pioruna rejestrowali cały proces za pomocą ultraszybkich kamer, pracujących w świetle widzialnym i podczerwieni.

Reklama

 

Piorun kulisty pojawia się nagle, zwykle podczas lub tuż po burzy. Ma kształt płonącej kuli, mieni się jasnym, choć nie oślepiającym światłem barwy czerwonej, pomarańczowej, żółtej lub białej. Rzadziej jest zielony lub błękitny.

 

Jest najczęściej wielkości brzoskwini lub piłki do koszykówki, choć obserwowano też takie o średnicy centymetra oraz kilku metrów. Rozpada się po kilku lub kilkudziesięciu sekundach. Czasem przy tym głośno grzmi, jak zwykły piorun, a czasem nic się nie dzieje, znika bez śladu.

 

Najdziwniejszy jest sposób, w jaki się porusza. Najczęściej leci poziomo nad ziemią, kilka metrów na sekundę, zachowując się inteligentnie. Lubi nagle i przypadkowo zmieniać kierunki, a zdarza się, że zastyga na krótki czas w miejscu.

 

Przypadki występowania piorunów kulistych notowano już setki lat temu, ale nigdy nie potrafiono ich wytłumaczyć. Najprawdopodobniej pierwszą osobą, której udało się wytworzyć, przynajmniej namiastkę pioruna kulistego, był Nikola Tesla. Niestety nigdy owych eksperymentów z 1904 roku nie opisał.

 

 

Najsłynniejszy przypadek wystąpienia pioruna kulistego miał miejsce 26 lipca 1753 roku w Petersburgu w Rosji. Niemiecki fizyk Georg Wilhelm Richmann, który prowadził badania nad elektrycznością, próbował ściągnąć piorun za pomocą izolowanego pręta.

 

W trakcie eksperymentu Richmann miał zostać śmiertelnie uderzony piorunem kulistym w głowę, a na jego czole pojawił się charakterystyczny czerwony ślad. Buty fizyka dosłownie eksplodowały, a marynarka była nadpalona.

 

Piorun miał poczynić spore zniszczenia w laboratorium Richmanna, ponieważ wybuchając wyrwał drzwi z futryny. Wydarzenie to zostało uwiecznione na rycinie i do dziś spędza sen z powiek naukowcom.

 

Latem 2011 roku aż dwukrotne pojawienie się pioruna kulistego odnotowano w Czechach. Energetyczna kula wpadła przez okno do dyspozytorni pogotowia ratunkowego w Libercu, a następnie przeleciała przez pomieszczenie, odbiła się od sufitu i rozładowała się uderzając w podłogę.

 

W tym czasie zniszczeniu uległ system komputerowy. Przez kilka godzin występowały poważne problemy z przyjmowaniem wezwań od telefonujących na numer alarmowy. Straty sięgały 40 tysięcy złotych.

 

Do podobnego przypadku doszło kilka tygodni wcześniej w kraju karlowarski na zachodzie Czech. Podczas gwałtownej burzy piorun kulisty przebił dach domu jednorodzinnego, a następnie po przeleceniu przez strych dostał się na drugie piętro. Drogę pioruna ustalono na podstawie pozostawionych przez niego kulistych, smolistych śladów na ścianach.

 

Przybyli na miejsce strażacy nie mieli żadnych wątpliwości, że to sprawka pioruna kulistego, ponieważ zwyczajne błyskawice tak charakterystycznych śladów po sobie nie zostawiają. Pożar, jaki wybuchł po przejściu pioruna kulistego, został szybko opanowany i nikomu z domowników nic się nie stało.

 

Tymczasem naukowcy Josef Peer i Alexander Kendl z Uniwersytetu w Innsbruck w Austrii, sądzą iż piorun kulisty może być jedynie wytworem naszego mózgu i w rzeczywistości nie istnieje.

 

W tym celu badane osoby były poddawane zupełnie niegroźnej przezczaszkowej stymulacji magnetycznej. Okazało się, że gdy kora wzrokowa badanych znajdowała się pod silnym oddziaływaniem pola elektromagnetycznego, widzieli oni poruszające się wokół nich świecące kule i dyski.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy