(Nie)Konsekwentność Smudy
Szkoleniowiec reprezentacji Polski Franciszek Smuda niejednokrotnie zapowiadał na początku swojej pracy z kadrą, że chce mieć w drużynie tylko zawodników, którzy faktycznie mają coś wspólnego z naszym krajem. Później z tego zdania zrezygnował. Jednak ostatnio znowu do niego powrócił...
Szkoleniowiec reprezentacji Polski Franciszek Smuda niejednokrotnie zapowiadał na początku swojej pracy z kadrą, że chce mieć w drużynie tylko zawodników, którzy faktycznie mają coś wspólnego z naszym krajem. Później z tego zdania zrezygnował. Jednak ostatnio znowu do niego powrócił...
Były trener Lecha Poznań po otrzymaniu stanowiska selekcjonera drużyny narodowej zarzekał się wszem i wobec, że w jego składzie będą tylko Ci piłkarze, którzy są faktycznie związani z krajem nad Wisłą. Do tego grona o dziwo zaliczał także Ludovica Obraniaka, który całe życie mieszkał we Francji. Do "kolekcji" szybko dołączyli jeszcze Adam Matuszczyk i Sebastian Boenisch, którzy mogli zamiast Polski wybrać kadrę Niemiec.
Smuda argumentował swoje decyzje tym faktem, że Ci piłkarze mają przecież polskie korzenie, w związku z tym mają pełne prawo występować z orzełkiem na piersi. Trener wówczas podkreślał, że tak naprawdę był przeciwny tylko naturalizacji takich piłkarzy, którzy obywatelstwo pozyskali w sposób nie wynikający z ich przodków z Polski.
Ale i tą zasadę złamał... Najpierw przywrócił do kadry Rogera (chociaż ten wcale tak naprawdę nie zachwyca), a teraz czeka na możliwość powołania Manuela Arboledy, który w najbliższym czasie także powinien dostać polski paszport.
Ostatnio dodatkowo pojawiła się opcja "przechwycenia" do naszej kadry nowego piłkarza Wisły Kraków - Maora Melikssona. Zawodnik ma nawet polską matkę, co pozwoliło mu na bezproblemowe zdobycie obywatelstwa kraju znad Wisły. Pomocnik jest jeszcze dość młody i wykazuje dynamiczność, której często próżno szukać u naszych kadrowiczów. Do tego wszystkiego, selekcjoner Izraela nie do końca przejawia zainteresowanie Maorem, co tym szerzej otwiera mu drzwi do reprezentacji Polski.
Tu jednak jakby na złość, Smuda nie widzi żadnych podstaw by powołać Melikssona do swojego składu na najbliższe spotkania z Litwą i Grecją, uparcie udając, że Izraelczyk wcale by mu się nie przydał w zespole. Skąd wynika zachowanie trenera? Czy to strach przed kolejnym pokazem braku konsekwentności ze swojej strony? Szkoleniowiec zdążył już wszystkich przyzwyczaić do swojego niezdecydowania, toteż ciężko powiedzieć co go hamuje tym razem. Miejmy jednak nadzieję, że podobnie jak w poprzednich przypadkach Smuda ponownie zmieni zdanie i dostrzeże jak wiele pożytku dla kadry mógłby swoją osobą wnieść Maor Meliksson.