Odkryto tajemnicę krwawych wodospadów
Krwawe wodospady znajdowały się dotychczas na liście jednych z najbardziej tajemniczych zjawisk przyrodniczych, które w niezwykły sposób wpisują się w krajobraz Antarktydy. Potoki czerwonej wody można spotkać np. na lodowcu Taylor, który mieści się we wschodniej części kontynentu...
Krwawe wodospady znajdowały się dotychczas na liście jednych z najbardziej tajemniczych zjawisk przyrodniczych, które w niezwykły sposób wpisują się w krajobraz Antarktydy. Potoki czerwonej wody można spotkać np. na lodowcu Taylor, który mieści się we wschodniej części kontynentu.
Zjawisko wygląda spektakularnie, ponieważ długość czerwonych, przypominających krew strumieni rozciąga się na kilka kilometrów. Naukowcy z Uniwersytetu Tennessee postanowili ostatecznie rozwiązać zagadkę krwawych wodospadów, wykorzystując do tego czujniki elektromagnetyczne, które zainstalowane były na helikopterze.
Z powietrza udało się ustalić skład chemiczny cieczy, co pozwoliło odkryć jej tajemnicę. Zawiera ona mnóstwo siarki i żelaza i jest pozbawiona tlenu. Tak więc, gdy wypływa ona z lodowca, natychmiast łączy się z cząsteczkami tlenu, co prowadzi do powstania gwałtownej reakcji, co objawia się zabarwieniem płynu na kolor czerwony.
Ciecz ta jest trzykrotnie bardziej słona niż średnie zasolenie mórz, dzięki czemu nie zamarza w niskich temperaturach. W ten sposób powstaje doskonałe środowisko życia dla różnego rodzaju bakterii beztlenowych, które nie występują w żadnym innym miejscu na Ziemi.
Naukowcy odkryli również, że podlodowcowe jeziora mają niewyobrażalnie ogromną powierzchnię. To właśnie w ich odmętach żyją endemiczne istoty, które być może niedługo zobaczymy na własne oczy.