Olympus pójdzie w ślady Kodaka?

Kodak nie jest jedynym gigantem fotograficznym przeżywającym obecnie kryzys. Parę tygodni temu w Olympusie wybuchł prawdziwy skandal. Firma trafiła na celownik japońskiej prokuratury, która przeszukała jej tokijskie biura w poszukiwaniu dowodów malwersacji finansowych. Najwyższe władze firmy starały się rzekomo ukryć 1.7 miliarda dolarów strat poprzez księgowanie zawyżonych stawek za zakupy i przejęcia poczynione w ostatnich 13 latach.

. Parę tygodni temu w Olympusie wybuchł prawdziwy skandal. Firma trafiła na celownik japońskiej prokuratury, która przeszukała jej tokijskie biura w poszukiwaniu dowodów malwersacji finansowych. Najwyższe władze firmy starały się rzekomo ukryć 1.7 miliarda dolarów strat poprzez księgowanie zawyżonych stawek za zakupy i przejęcia poczynione w ostatnich 13 latach.

Obecnie pojawiają się informacje o tym, że Olympus pozywa właśnie własnego prezesa - Shuichi Takayamę oraz osiemnastu obecnych i byłych członków zarządu. Pozew został złożony w japońskim sądzie wczoraj. Obecni członkowie zarządu złożyli rezygnację, a inwestorzy mają wybrać nowe władze spółki w drodze głosowania.

Olympus może też liczyć na problemy ze strony byłego prezesa Michaela Woodforda, który został odwołany przez zarząd ze stanowiska po tym jak zakwestionował praktyki księgowe stosowane w firmie i wyprowadzanie z niej pieniędzy bokiem przez resztę władz spółki. Woodford również zapowiedział złożenie pozwu przeciw Olympusowi.

W ostatnim czasie cena akcji Olympusa wzrosła o 28% (wcześniej, od czasu wyrzucenia Woodforda akcje spółki straciły na wartości 49%), co zawdzięcza się informacjom o prawdopodobieństwie utrzymania się spółki na Tokijskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.

Dziwnie niska może wydawać się kwota o jaką pozwani zostali byli zarządcy spółki. Mówi się tu bowiem o ok. 45 milionach dolarów, co jest zaledwie niewielkim ułamkiem całej kwoty wchodzącej tu w grę.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas