Pilot SpaceShipTwo opowiada o katastrofie

31 października miała miejsce potworna katastrofa należącego do Virgin Galactic statku SpaceShipTwo, dzięki któremu zwykli ludzie mieli mieć szansę sięgnąć kosmosu. Eksperci wciąż analizują zebrane dane, by móc ostatecznie ustalić, co doprowadziło do katastrofy...

31 października miała miejsce potworna katastrofa należącego do Virgin Galactic statku SpaceShipTwo, dzięki któremu zwykli ludzie mieli mieć szansę sięgnąć kosmosu. Eksperci wciąż analizują zebrane dane, by móc ostatecznie ustalić, co doprowadziło do katastrofy...

31 października miała miejsce potworna katastrofa należącego do Virgin Galactic statku SpaceShipTwo, dzięki któremu zwykli ludzie mieli mieć szansę sięgnąć kosmosu. Eksperci wciąż analizują zebrane dane, by móc ostatecznie ustalić, co doprowadziło do katastrofy, w której zginął 39-letni pilot Michael Alsbury, a drugi, Peter Siebold, został poważnie ranny.

Siebold kilka dni temu wyszedł ze szpitala i udzielił wywiadu amerykańskim mediom, w którym zaznaczył, że miał ogromne szczęście, a w zasadzie był to przypadek, że udało mu się przeżyć tę straszną katastrofę.

Reklama

Pilot spadał nieprzytomny z prędkością dźwięku, z rozpadającego się statku SpaceShipTwo, który znajdował się  na wysokości ponad 15 km nad Ziemią, gdzie panuje temperatura 50 stopni Celsjusza poniżej zera, a w powietrzu jest zbyt mało tlenu, by oddychać.

Kiedy odzyskał świadomość, odpiął pas bezpieczeństwa, a automat otworzył spadochron. Niestety, jego kolega nie miał tyle szczęścia, znaleziono go bowiem martwego, jego spadochron nie otworzył się i pozostał w swoim fotelu aż do momentu uderzenia w ziemię.

Śledczy ustalili, że Siebold nie wiedział o tym, iż drugi pilot odblokował ogony systemu pozycjonowania statku, mimo że protokół wymaga poinformowania załogi o takim zamiarze. System podnosi dwa ogony znajdujące się z tyłu statku kosmicznego i ustawia je prostopadle do kadłuba, co wspiera wytracanie prędkości podczas powrotu do atmosfery.

Wszystko wskazuje na to, że Michael Alsbury przesunął dźwignię za szybko, gdy statek osiągnął prędkość 1 Macha, a miał to zrobić przy 1,4 Macha, co miało niebagatelny wpływ na dalszy przebieg zdarzeń i ostatecznie katastrofę.

Pomimo faktu, że śledztwo może potrwać jeszcze wiele miesięcy, Virgin Galactic nie zamierza rezygnować ze swoich pionierskich planów spełnienia marzeń wszystkich tych, którzy chcą odbyć niezapomnianą podróż na ziemską (sub)orbitę. Richard Branson, szef firmy, oświadczył, że prace nad SpaceShipTwo i całym projektem rozpoczną się jeszcze przed wakacjami 2015.

I to wszystko pomimo faktu, iż wiele osób, które wcześniej wykupiły warte 250 tysięcy dolarów bilety, przestraszyło się, straciło zaufanie do firmy i ostatecznie zrezygnowało z wycieczki.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy