Platini przeciw obecnym trendom

Wydawałoby się, że głowa europejskiej federacji futbolu jest w stanie w krótkim czasie zmienić oblicze całej piłki na świecie. Nic jednak bardziej mylnego. We współczesnym piłkarskim świecie panuje co najmniej kilka trendów, na które nawet sam Michel Platini patrzy bardzo krzywym okiem. Zmian jednak próżno oczekiwać...

Wydawałoby się, że głowa europejskiej federacji futbolu jest w stanie w krótkim czasie zmienić oblicze całej piłki na świecie. Nic jednak bardziej mylnego. We współczesnym piłkarskim świecie panuje co najmniej kilka trendów, na które nawet sam Michel Platini patrzy bardzo krzywym okiem. Zmian jednak próżno oczekiwać...

Futbol to dziś nie tylko najpopularniejsza dyscyplina sportowa na świecie, ale również praktycznie oddzielna sfera biznesu, w której każdego roku przewijają się coraz większe sumy pieniędzy. Dlatego na obecny kształt piłkarskiej Europy wpływają nie tylko reguły ustalane przez FIFA i UEFA, ale także masa regulacji prawnych narzucanych przez Unię Europejską oraz poszczególne kraje. Z tego właśnie powodu obecny prezydent europejskiej centrali piłkarskiej nie jest w stanie wpłynąć na przynajmniej kilka aspektów, coraz bardziej zauważalnych w futbolowym światku. Nawet jeśli dość wybitnie działają mu na nerwy...

Za przykład weźmy choćby wykupowanie własności klubów przez arabskich bogaczy. Najnowszym tego typu przykładem jest chociażby Paris Saint-Germain, które zostało przejęte przez katarskich szejków. Taki trend niespecjalnie podoba się Platiniemu, który ubolewa nad tym, iż nie ma wystarczającej władzy, by coś z tym zrobić. Jak sam podkreśla: - Lokalne prawa pozwalają na to, by klub miał katarskiego właściciela, dyrektora generalnego z Włoch, francuskiego trenera oraz 25 zawodników z najróżniejszych krajów.

Szefowi UEFA nie podoba się to głównie z tego względu, że takie zjawiska zwykle prowadzą do całkowitego wynaturzenia tradycjonalności w tej dyscyplinie. Według Platiniego, kiedyś każdy klub był swoistą wizytówką lokalnej ludności i jej kultury. Dziś nie dość, że różnice pomiędzy zespołami są już ledwo widoczne, to jeszcze coraz trudniej w nich szukać rodowitych piłkarzy.

Francuski prezydent związku za przykład tej teorii wskazuje choćby tegorocznych finalistów Ligi Europejskiej: FC Porto oraz Sporting Braga. Patrząc na wyjściowe składy obu tych zespołów szybko zauważymy, że w ich szeregach znajdowało się tylko 9 Portugalczyków spośród 22 zawodników, którzy byli przypisani do rozpoczęcia finału na boisku. A przecież oba zespoły są z Portugalii! Pierwszy decydent UEFA jest zdania, iż taki trend może przyhamować rozwój juniorów, którzy dopiero co zaczynając pukać do pierwszego zespołu.

Czy teorie Platiniego faktycznie kryją w sobie nutkę prawdy? A jeśli tak, to czy można temu jakoś zaradzić? Czekamy na Wasze opinie w tej sprawie!

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas