PMS ma rozbijać nieowocne związki

Profesor Michael Gillings z australijskiego Uniwersytetu Macquarie postanowił ostatnio rozwiązać jedną z zagadek trapiących od lat mężczyzn - czemu kobiety dostają zespołu napięcia przedmiesiączkowego (PMS, od angielskiego premenstrual syndrome).

Profesor Michael Gillings z australijskiego Uniwersytetu Macquarie postanowił ostatnio rozwiązać jedną z zagadek trapiących od lat mężczyzn - czemu kobiety dostają zespołu napięcia przedmiesiączkowego (PMS, od angielskiego premenstrual syndrome).

Profesor Michael Gillings z australijskiego Uniwersytetu Macquarie postanowił ostatnio rozwiązać jedną z zagadek trapiących od lat mężczyzn - czemu kobiety dostają zespołu napięcia przedmiesiączkowego (PMS, od angielskiego prehistoric monster syndrome premenstrual syndrome).

Postawił on hipotezę, która z ewolucyjnego punktu widzenia ma chyba najwięcej sensu. W przeszłości kobiety miały o wiele mniej cykli menstruacyjnych, w dawnych czasach wyglądało to tak, że po wejściu w wiek reprodukcyjny kobieta była albo w ciąży albo karmiła małe dzieci.

Reklama

Jednak w przypadku gdy związała się ona z bezpłodnym mężczyzną nie mogła one mieć potomstwa, a zdaniem Gillingsa PMS miał za zadanie ułatwić rozbicie takiego bezproduktywnego związku, dzięki czemu kobieta mogła znaleźć partnera, z którym mogła mieć dzieci i tym samym wypełniła swoje ewolucyjne zadanie - przedłużyła gatunek.

Pomysł ten wspiera między innymi sama częstotliwość występowania PMS oraz badania DNA i behawioralne - PMS ma bowiem podłoże genetyczne i tym samym jest dziedziczne, a dane dotyczące zachowania kobiet wskazują, że celem agresji podczas PMS jest w głównej mierze obecny partner.

PMS jest przy tym bardzo powszechny - występuje on u około 50-80% wszystkich kobiet, a może być on bardzo nieprzyjemny dla samej kobiety gdyż wiązać się on może z wahaniem nastrojów, depresją, problemami z koncentracją czy różnymi bólami.

Dlatego jego lepsze zrozumienie jest potrzebne w walce z tą dolegliwością, która pośrednio dotyka także mężczyzn ;)

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy