Po potwornym wybuchu nadeszły tornada
Wczoraj obchodziliśmy 70. rocznicę zrzucenia bomby atomowej na japońską Hiroszimę. Choć nie każdy o tym wie, ten dramatyczny dzień zapisał się także w historii meteorologii. 6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8:16 z superfortecy B-29 Enola Gay na wówczas 275-tysięczną Hiroszimę zrzucono 4-tonową uranową bombę atomową...
Wczoraj obchodziliśmy 70. rocznicę zrzucenia bomby atomowej na japońską Hiroszimę. Choć nie każdy o tym wie, ten dramatyczny dzień zapisał się także w historii meteorologii.
6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8:16 z superfortecy B-29 Enola Gay na wówczas 275-tysięczną Hiroszimę zrzucono 4-tonową uranową bombę atomową o nazwie Little Boy (mały chłopiec).
W chwili gdy ładunek wybuchł na wysokości 580 metrów nad powierzchnią ziemi doszło do gwałtownej zmiany pogody, która oprócz śmiercionośnego promieniowania była drugim czynnikiem, który spowodował śmierć ponad 78 tysięcy mieszkańców miasta.
Eksplozja spowodowała natychmiastowy zanik chmur, a temperatura wzrosła tak nagle, że nad miastem pojawiło się kilka tornad, które według ocalałych mieszkańców Hiroszimy, zniszczyły wszystko to, co nie zdołał jeszcze zdmuchnąć wybuch bomby i fala uderzeniowa.
Detonacja była na tyle potężna, że jeszcze przez wiele dni występowały anomalie pogodowe. Zjawiskiem tornad nad Hiroszimą zainteresował się Theodore Fujita nazywany "ojcem tornad".
Przeprowadzając badania i pytając świadków zdarzenia doszedł do wniosku, że to właśnie tornada odegrały tego pamiętnego dnia największą rolę.