Podaj hasło do smartfona, czyli nowy wymiar permanentnej inwigilacji
Wiosną tego roku odległa nam Australia stała się pierwszym krajem na świecie, który rozpoczął wprowadzanie technologii biometrycznej przy kontrolach na swoich lotniskach. Nowy, lecz uderzający w prywatność ludzi automatyczny system pozwolił na szybką i bezpieczną kontrolę...
Wiosną tego roku odległa nam Australia stała się pierwszym krajem na świecie, który rozpoczął wprowadzanie technologii biometrycznej przy kontrolach na swoich lotniskach. Nowy, lecz uderzający w prywatność ludzi automatyczny system pozwolił na szybką i bezpieczną kontrolę nawet 90 procent pasażerów ().
Podobną ścieżką podąża również sąsiad Kraju Kangurów, a mianowicie Nowa Zelandia. Na tamtejszych lotniskach funkcjonariusze służby ochrony transportu i celnicy proszą podróżujących o podanie haseł do laptopa czy smarftona w celu ich odblokowania i przejrzenia zawartości.
Takie procedury, które poważnie uderzają w prywatność podróżników, wcale nie muszą być oparte na nakazie sądowym. Mało tego, celnicy, w myśl nowej ustawy, mogą nawet nałożyć karę w wysokości 5 tysięcy dolarów lub zaaresztować osoby, które nie podadzą haseł i nie będą współpracowały z funkcjonariuszami.
W Nowej Zelandii można liczyć na cyfrowe rewizje osobiste. Fot. TSA/Twitter.
Wielu turystów z Azji skarżyło się, że często zdarza się, iż ktoś jest uznawany za przemytnika, a później rewizja osobista i cyfrowa potrafi ciągnąć się przez nawet 5 godzin. W trakcie niej osoby są zmuszane do podania haseł, a cała procedura jest dla nich bardzo upokarzająca.
Szef agencji bezpieczeństwa powiedział, że jego ludzie zazwyczaj tylko analizują dane znajdujące się na urządzeniach mobilnych, jednak zdarza się, że je kopiują i przekazują policji. Agencja ma nawet specjalne oprogramowanie, które pozwala na złamanie zabezpieczeń urządzeń, jeśli ich właściciel nie chce współpracować.
Na przestrzeni ostatnich 2 lat, na lotniskach w Nowej Zelandii zatrzymano i przeszukano w ten sposób ponad 1300 osób, z czego tylko 300 pochodziło z tego kraju, a 360 osób było obywatelami Chin lub Tajwanu.
Źródło: / Fot. Pixabay/Twitter