Polacy w LE - raport
Legia Warszawa i Śląsk Wrocław pomimo bezbramkowych remisów w rewanżach swoich spotkań Ligi Europejskiej zdołały awansować do kolejnej fazy turnieju. Jednak po boiskach Starego Kontynentu biegali także inni Polacy, którzy od jakiegoś czasu grają dla zespołów spoza naszej Ekstraklasy.
Legia Warszawa i Śląsk Wrocław pomimo bezbramkowych remisów w rewanżach swoich spotkań Ligi Europejskiej zdołały awansować do kolejnej fazy turnieju. Jednak po boiskach Starego Kontynentu biegali także inni Polacy, którzy od jakiegoś czasu grają dla zespołów spoza naszej Ekstraklasy.
Polak za granicą to tak naprawdę jedna wielka niewiadoma. Część z nich może cieszyć się luksusem stałego miejsca w składzie, a inni od niepamiętnych czasów grzeją miejsce na ławce rezerwowych. Niemniej kiedy ich zespół awansuje dalej oni także mają prawo się cieszyć. Dlatego zapraszamy was na małe podsumowanie polskich akcentów we wczorajszych perypetiach LE.
Eugen Polanski (FSV Mainz 05)
Niemiec, który już wkrótce zadebiutuje w naszej kadrze na pewno nie będzie miło wspominał tegorocznej batalii o międzynarodowe puchary. Jego w wyniku losowania trafił na rumuński Gaz Metan Medias, który miał być idealnym przeciwnikiem dla niemieckiej drużyny. Rumuni jednak zaskoczyli zespół Polanskiego, dwukrotnie remisując z Mainz po 1:1 i eliminując Niemców po konkursie rzutów karnych. Nasz przyszły kadrowicz miał okazję wystąpić w obu tych meczach (w rewanżu dostał żółtą kartkę), ale nie uchroniło do drużyny z Bundesligi przed blamażem.
Adrian Mrowiec (Heart of Midlothian FC)
Być może nazwisko polskiego defensora nie jest zbyt znajome dla większości kibiców, jako że Adrian dość wcześnie wyjechał za granicę, by spróbować swych sił poza granicami Ekstraklasy. Zawodnik od kilku lat przynależy jednak do szkockiego Heart of Midlothian, gdzie od jakiegoś czasu pełni rolę podstawowego obrońcy zespołu. Jego drużyna dość łatwo poradził sobie z węgierskim Paksi SE uzyskując w dwumeczu bilans 5:2. W obu spotkaniach dostępu do szkockiej bramki bronił właśnie Mrowiec.
Miroslav Sznaucer (PAOK)
Sznaucer to od wielu lat kluczowy punkt prawej obrony w greckim PAOK-u. Defensor kiedyś nawet zaliczył jeden występ w reprezentacji Polski, jednak nigdy nie trafił do świadomości selekcjonera na dłużej. Jego obecny zespół na swojej drodze do LE spotkał norweską Valerengę Oslo, którą niewątpliwie pamiętają jeszcze kibice Wisły Kraków. Grecy z Polakiem w składzie gładko jednak poradzili sobie z rywalami ciesząc się bilansem na wysokości 5:0.
Wojciech Kowalewski (Anarthosis Famagusta FC)
Od stycznia tego roku były golkiper reprezentacji Polski przywdziewa bluzę Anarthosisu. Polak jednak nie może się pochwalić zaufaniem tamtejszego trenera, który niemal nigdy nie daje mu szansy wykazania się. Nie zaskoczy więc was wieść o tym, że 34-latek nie miał okazji zagrać przeciwko macedońskiemu Rabotnicki. Klub ze Skopje pokonał w dwumeczu Cypryjczyków 3:2 i zakończył tym samy przygodę Kowalewskiego z tegoroczną LE.
I szczerze mówiąc to by było na tyle. Reszta Polaków (jak chociażby Łukasz Załuska z Celtikiem) dołączy do rywalizacji dopiero od następnej fazy rywalizacji Ligi Europejskiej. Jako ciekawostkę można co najwyżej dodać, że w kolejnych meczach na europejskich arenach pojawią się także piłkarze, których polscy kibice powinni bardzo dobrze kojarzyć.
Za przykład niech posłuży choćby Bruno Mezenga, którego Legia Warszawa dopiero co pozbyła się na rzecz serbskiej Crveny Zdezdy. Brazylijczyk pomógł swojemu nowemu pracodawcy rozprawić się z Ventspilsem, aplikując Łotyszom po jednej bramce w obu meczach.
W kolejne fazie eliminacji pojawi się także cypryjska AEK Larnaca, gdzie od jakiegoś czasu występuje znany z Wisły Kraków Jean Paulista. Brazylijczyk z portugalskim paszportem nie przyczynił się jednak do zwycięstwa swojej drużyny nad czeską Mladą Boleslav.
Na boiskach LE nie zabraknie również znanego z Lecha Poznań Hernana Rengifo, który jedną bramką przyczynił się do awansu swojej Omonii Nikozja w walce z holenderskim ADO Den Haag.
Jak widać przyszłe rozgrywki Ligi Europejskiej mogą być bardzo ciekawe z punktu widzenia polskich kibiców. Miejmy nadzieję, że będą też szczęśliwe dla naszych zespołów, które teraz będą musiał podjąć walkę ze znacznie trudniejszymi rywalami:
Legia Warszawa - Spartak Moskwa
Śląsk Wrocław - Rapid Bukareszt