Polak uratował hiszpańskiego maszera
Niemałe chwile grozy przeżył pewien maszer z Hiszpanii, który podczas swoich przygotowań do występów w mistrzostwach Starego Kontynentu był zaledwie 20 minut od utraty życia. Na szczęście w pobliżu był także zawodnik z Polski, który uchronił Hiszpana przed śmiercią!
Niemałe chwile grozy przeżył pewien maszer z Hiszpanii, który podczas swoich przygotowań do występów w mistrzostwach Starego Kontynentu był zaledwie 20 minut od utraty życia. Na szczęście w pobliżu był także zawodnik z Polski, który uchronił Hiszpana przed śmiercią!
Mian Armengol to 51-letni stomatolog, który pomimo swojego wieku nie stroni od zimowych form aktywności. Mieszkaniec Półwyspu Iberyjskiego przebywał ostatnio we Francji, gdzie przygotowywał się do startujących 17 lutego Mistrzostw Europy w wyścigach psich zaprzęgów. Problem w tym, że po jednym z jego wieczornych treningów do miejscowości Vassieux-en-Vercors dotarły tylko jego psy.
Jako pierwszy dostrzegł to Grzegorz Burzyński, który jako jedyny Polak także miał zamiar wziąć udział w walce o tytuł mistrza Starego Kontynentu. Nasz rodak natychmiast wyruszył na poszukiwania, które po przebyciu niecałych 3 kilometrów pozwoliły mu dotrzeć do mocno już wyziębionego Hiszpana. Armengol najprawdopodobniej uderzył głową w gałąź podczas jazdy, co pozostawiło go nieprzytomnego na ostrym mrozie i bardzo silnym wietrze. Burzyński opatrzył 51-latka i zostawił przy nim lampę i powrócił do wioski by wezwać służby pomocy. W chwili gdy tego dokonał natychmiast powrócił (tym razem już autem) do Hiszpana i zabrał go ze sobą z powrotem do Vassieux-en-Vercors. Tam czekał już an niego helikopter, który zabrał wychłodzonego zawodnika do szpitala w Grenoble. Jak mówili później sami lekarze Armengola dzieliło już od śmierci zaledwie 20 minut.