Powódź w najsuchszym miejscu na Ziemi
Rekordowe ulewy doprowadziły do katastrofalnych w skutkach powodzi w jednym z najsuchszych miejsc na naszej planecie. W ciągu tylko jednego dnia spadło tyle deszczu, ile powinno przez 8 lat. Mieszkańców nawiedził żywioł podobny do tsunami...
Zmiany klimatyczne postępują, a wraz z nimi coraz bardziej zaskakujące zjawiska atmosferyczne. Ostatnio informowaliśmy o rekordowym cieple w najzimniejszym miejscu na świecie, a teraz przyszedł czas na powodzie w najsuchszym miejscu. Mowa o północnych regionach Chile w Ameryce Południowej, gdzie deszcz potrafi nie padać przez kilkanaście lat z rzędu.
Jednak w ostatnich latach coraz częściej nadchodzą stamtąd informacje o nietypowych opadach śniegu i ulewach, które doprowadzają do masowych powodzi. Doszło do nich ponownie przez kilkoma dniami. W dobę spadło tyle deszczu, ile zgodnie z normą, powinno spaść przez 8 lat.
To świadczy o tym jak bardzo suchy jest to region i zarazem jak obficie musiało padać, oczywiście jak na tamtejsze warunki klimatyczne. W mieście Antofagasta w 24 godziny odnotowano 23 mm deszczu, podczas gdy norma całoroczna to 3 mm. Tak intensywnie nie padało tam od 80 lat.
Jak informują lokalne władze, w prowincjach Coquimbo, Atacama i Antofagasta 60 tysięcy mieszkańców zostało odciętych od prądu, 50 tysięcy nie ma wody, a blisko tysiąc straciło dach nad głową. Rzeki, które przez większą część roku pozostają wyschnięte, wypełniły się po brzegi wodą spływającą w gór.
W kilku miejscach przepływ wody był tak gwałtowny, że przypominał przejście tsunami. Ulicami miast przewalała się fala powodziowa o wysokości kilku metrów, która niosła ze sobą wszystko to, co napotkała na swej drodze. Nie wszyscy zdołali przenieść się na wyżej położone obszary. Co najmniej 30 osób utonęło, ale ich ciał do tej pory nie udało się odnaleźć.
Aby zdać sobie sprawę z ogromu kataklizmu, trzeba zobaczyć powyższe filmiki. Aż trudno uwierzyć, że takie zjawiska mogą się zdarzyć w tak suchym miejscu, gdzie niemal każda kropla deszczu jest na wagę złota.
Powodzie zalały kopalnie miedzi, które musiano zamknąć, w ten sposób ograniczając wydobycie tego surowca, w którego produkcji Chile znajduje się na trzecim miejscu na świecie. W region na pomoc mieszkańcom wysłano wojsko. Ma ono zabezpieczań mienie i organizować szybki przepływ pomocy humanitarnej.