PZPN czerpie zyski... z kibolów

Rząd wespół z Polskim Związkiem Piłki Nożnej wypowiedziały oficjalną wojnę pseudokibicom. Zaczęło się od zamknięcia stadionów. Wkrótce zapewne zostaną podjęte kolejne kroki mające na celu pokazanie jaką to władzę mają obie instytucje. Szkoda tylko, że te wszystkie działania są tak naprawdę zasłoną dymną ze strony Grzegorza Laty, któremu obecny problem z kibolami jest jak najbardziej na rękę...

Rząd wespół z Polskim Związkiem Piłki Nożnej wypowiedziały oficjalną wojnę pseudokibicom. Zaczęło się od zamknięcia stadionów. Wkrótce zapewne zostaną podjęte kolejne kroki mające na celu pokazanie jaką to władzę mają obie instytucje. Szkoda tylko, że te wszystkie działania są tak naprawdę zasłoną dymną ze strony Grzegorza Laty, któremu obecny problem z kibolami jest jak najbardziej na rękę...

Rząd wespół z Polskim Związkiem Piłki Nożnej wypowiedziały oficjalną wojnę pseudokibicom. Zaczęło się od zamknięcia stadionów. Wkrótce zapewne zostaną podjęte kolejne kroki mające na celu pokazanie jaką to władzę mają obie instytucje. Szkoda tylko, że te wszystkie działania są tak naprawdę zasłoną dymną ze strony Grzegorza Laty, któremu obecny problem z kibolami jest jak najbardziej na rękę...

Zamknięcie stadionu Legii oraz Lecha miały pokazać pseudokibicom, że rząd jest w stanie udowodnić im, że ich działania mogą mieć jakieś konsekwencje. Jednak ta marna próba sił na pewno nie przemówi do dresiarzy, którzy zapewne powtórzą swoje wybryki przy następnej najbliższej okazji. Ten stan jednak jest wbrew pozorom jak najbardziej korzystny dla PZPN-u, który zamiast odczuć skutki działań kiboli, jeszcze będzie mógł na nich zarobić...

Reklama

Straty poniesione podczas finału Pucharu Polski zostały oszacowane na 40 tysięcy złotych. Mimo wszystko federacja nie zamierza spłacać tej kwoty ze swojej kasy. Wręcz przeciwnie - związek już podjął odpowiednie kroki, by rachunki zostały wyrównane przez kluby, z którymi utożsamiają się kibole. Te jednak i tak już straciły na zamknięciu ich obiektów, co także miało być nauczką dla dresiarzy. W obu sytuacjach jednak pseudokibice nadal pozostali bezkarni, a jedynymi, którzy ucierpieli w tej sprawie była Legia oraz Lech...

Wydawałoby się, że w obliczu takiej sytuacji to właśnie dresiarze są największymi wygranymi ostatnich dni. Nic jednak bardziej mylnego! Są bowiem takie strony tego konfliktu, które nie tylko nie stracą, ale nawet zarobią na ostatnich burdach! Mowa oczywiście o PZPN-ie, który kilka dni temu ogłosił zakończenie akcji "tani bilet" na mecze reprezentacji. Od teraz wejściówki na mecze drużyny narodowej mogą podskoczyć z 20-30 zł nawet do 80!

Grzegorz Lato taką kolej rzeczy tłumaczy swoim tokiem myślenia: podwyższenie cen sprawi, że na stadionie znajdą się tylko prawdziwi kibice, jako że kiboli nie będzie po prostu na ten bilet stać...

Głupie? A pewnie! Bo to właśnie Ci faktyczni fani futbolu ucierpią na podwyżce najbardziej. Zwłaszcza, że na najbliższe spotkania kadry (5 czerwca z Argentyną i 9 czerwca z Francją) stadiony na pewno wypełnią się po brzegi. Co więc robi PZPN? Wykorzystuje frazes, że to "walka z kibolami" i podbija stawki biletów, pomnażając w ten bezczelny sposób swoje zyski. No ale czegóż innego mogliśmy się po panu "Wiośnie" spodziewać...

Jako ciekawostkę możecie posłuchać nieco innego podejścia do walki z pseudokibicami, prezentowanym przez Jana Korwina-Mikke, który w każdej sytuacji ma swój własny "błyskotliwy" komentarz ;)

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy