QPR nową potęgą ligi angielskiej?

Niejednokrotnie oglądaliśmy już sytuacje, gdzie w krótkim okresie czasu przeciętne zespoły stawały się faworytami w wyścigu o triumf w lidze krajowej. Podobną drogę przeszedł chociażby Manchester City, który po przejęciu przez szejków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich stał się jednym z potentatów na Wyspach Brytyjskich. Czy podobnie będzie teraz z QPR?

Niejednokrotnie oglądaliśmy już sytuacje, gdzie w krótkim okresie czasu przeciętne zespoły stawały się faworytami w wyścigu o triumf w lidze krajowej. Podobną drogę przeszedł chociażby Manchester City, który po przejęciu przez szejków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich stał się jednym z potentatów na Wyspach Brytyjskich. Czy podobnie będzie teraz z QPR?

Niejednokrotnie oglądaliśmy już sytuacje, gdzie w krótkim okresie czasu przeciętne zespoły stawały się faworytami w wyścigu o triumf w lidze krajowej. Podobną drogę przeszedł chociażby Manchester City, który po przejęciu przez szejków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich stał się jednym z potentatów na Wyspach Brytyjskich. Czy podobnie będzie teraz z QPR?

Queens Park Rangers to klub, którego do niedawna 66% udziałów było w rękach Flavio Bratorego oraz Berniego Ecclestone. Obaj panowie nie byli zbytnio lubiani przez fanów zespołu, którzy mieli pretensje do właścicieli za skąpstwo w okresie letniego okienka transferowego. Tuż przed wakacjami bowiem QPR wygrało ligę Championship i mogło cieszyć się z powrotu do prestiżowej Premier League. Wszyscy jednak byli zgodni co do tego, że drużyna potrzebuje drastycznych wzmocnień, by w ogóle się w niej utrzymać. Dobitnym dowodem tej teorii była zeszłotygodniowa porażka 0:4 z Boltonem na inaugurację sezonu. Właściciele udostępnili jedynie 1,25 miliona funtów, które w całości poszły na D.J.Campbella z drużyny Blackpool. Gdy Bratore i Ecclestone nie zgodzili się na dodatkowe fundusze dla londyńskiego klubu.

Reklama

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wczoraj włodarze Quenns Park Rangers potwierdzili odsprzedanie 66% udziałów Bratorego i Ecclestone'a na rzecz malezyjskiego biznesmena Tony'ego Fernandesa. Nowy właściciel nie ukrywa, że ma mocarstwowe plany wobec swojego zespołu dobrze jednak zdając sobie sprawę z tego, iż na pierwsze efekty trzeba będzie poczekać:

" - Mógłbym łatwo powiedzieć, że zamierzamy wygrać Ligę Mistrzów i Premier League, ale to po prostu nie w moim stylu. Nie chcę dawać dużych obietnic, których po prostu nie będę mógł zagwarantować. Mogę jedynie zapewnić, że patrzę na QPR w planach długofalowych i chcę stworzyć akademię piłkarską, która pozwoli nam regularnie dostarczać nowych zawodników do pierwszego zespołu. QPR to bowiem diament, który wierzę, że damy radę oszlifować."

Fernandes nie chciał co prawda odpowiadać na pytania dotyczące potencjalnych wzmocnień podczas trwającego jeszcze przez dwa tygodnie okienka transferowego, ale w klubie nie ma chyba ani jednej osoby, która uwierzyłaby w to, że duże zakupy już się dla QPR skończyły.

Swój drugi mecz w obecnym sezonie zespół QPR zagra dzisiaj na wyjeździe z Evertonem.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy