Rebelianci mogli zestrzelić samolot prezydenta Turcji

Informacje na temat zamachu stanu w Turcji zdominowały wszystkie kanały informacyjne i w miniony weekend wszyscy śledzili losy tego państwa. Zbuntowane oddziały wojskowe próbowały opanować ulice Istambułu i Ankary. Wybuchły starcia z ludnością i lojalnymi oddziałami. Zamachowcom nie udało się dopaść prezydenta Erdogana, chociaż okazuje się, że było całkiem blisko.

Informacje na temat zamachu stanu w Turcji zdominowały wszystkie kanały informacyjne i w miniony weekend wszyscy śledzili losy tego państwa. Zbuntowane oddziały wojskowe próbowały opanować ulice Istambułu i Ankary. Wybuchły starcia z ludnością i lojalnymi oddziałami. Zamachowcom nie udało się dopaść prezydenta Erdogana, chociaż okazuje się, że było całkiem blisko.

Gdy rozpoczął się pucz, Erdogan przebywał na wakacjach i dzięki temu prawdopodobnie uniknął śmierci w czasie bombardowania jego siedziby. Okazuje się, że zamachowcy mieli drugą szansę, ale jej nie wykorzystano. Agencja Reuters donosi, że możliwość zlikwidowania prezydenta pojawiła się w czasie jego powrotu do Istambułu. Samolot, na pokładzie którego się znajdował został namierzony przez dwa myśliwce F-16 pilotowane przez lotników wspierających pucz. Samolot prezydencki oraz jego eskorta zostały namierzone, ale rakiety nie zostały odpalone. Pozostaje pytanie – dlaczego?

Wedle źródła Reutersa, samolot z prezydentem na pokładzie oraz dwa eskortujące go myśliwce zostały namierzone, ale piloci zrezygnowali z ostrzału. Ich zachowanie jest okryte tajemnicą, ale oczywiście pojawiło się już mnóstwo teorii spiskowych. Wedle jednej z nich o wszystkim zadecydowali piloci eskorty oraz potencjalni napastnicy. Nie chcieli oni ze sobą walczyć i możliwe, że dlatego rebelianci darowali życie prezydentowi. Taką wersję wydarzeń ma potwierdzać jeden z wysoko postawionych oficerów.

Może jednak ten cały „pucz” to zwyczajna ustawka, z zimną krwią wyreżyserowana przez Erdogana?

Źródło:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas