Rooney wychodzi na prostą

Derby Manchesteru jak zwykle dostarczyły dużo emocji. Faworyzowani United pokonali po ciężkiej walce zawodników The Citizens. Zwycięstwo 2:1 fani Czerwonych Diabłów zawdzięczają przepięknej bramce powracającego do formy Waynea Rooneya.

Derby Manchesteru jak zwykle dostarczyły dużo emocji. Faworyzowani "United" pokonali po ciężkiej walce zawodników "The Citizens". Zwycięstwo 2:1 fani "Czerwonych Diabłów" zawdzięczają przepięknej bramce powracającego do formy Wayne'a Rooney'a.

Poprzedni sezon był wyjątkowo udany dla reprezentanta Anglii. Po odejściu z MU Cristiano Ronaldo, to właśnie Rooney przejął na siebie obowiązek zdobywania goli. 32 spotkania i 26 goli to bilans, który może zrobić wrażenie. Nowy sezon to już tylko pasmo problemów. Wyjście na jaw licznych zdrad, jakich Anglik się dopuszczał wobec swojej żony było wydarzeniem co najmniej głośnym. Na tyle głośnym i kontrowersyjnym, że wielu miało wątpliwości wobec powoływania zawodnika do reprezentacji. Wszystko przełożyło się też na rzadsze występy w klubie. Ferguson był zmuszony dać swojemu napastnikowi trochę czasu, by ten miał szansę spróbowania odbudowy swojego rozpadającego się związku.

Czas mijał, a Wayne powoli wracał na boisko. Jednak już inny, nie tak błyskotliwy jak kiedyś. Pojawiły się też głosy, iż całe zamieszanie dotknęło Anglika tak głęboko, iż być może nigdy nie wróci w pełni do dawnej dyspozycji. Od czasu do czasu udało się zdobyć jakąś bramkę, ale żadna z nich nie była już w stylu, do jakiego przyzwyczaił nas Rooney.

A nadszedł czas na derby Manchesteru. Spotkanie od zawsze pełne spięć i kontrowersyjnych sytuacji. Dużo zawziętości, jeszcze więcej walki i gry do końca. I wtedy to się stało. Był stan 1:1, kiedy w 77 minucie Nani miał piłkę przy prawym rogu pola karnego. Portugalczyk technicznie wrzucił piłkę do środka, a Rooney pokusił się o strzał z przewrotki. Biorąc uwagę okoliczności i rangę całego spotkania była to decyzja co najmniej odważna. Strzał się jednak udał perfekcyjnie. Pewnie lepiej niż spodziewał się tego sam Wayne Rooney. Piłka wpadła do siatki, a strzał został z góry uznany akcją kolejki. Anglik znowu był na ustach całej Wielkiej Brytanii, jeśli nie świata. Tym razem w tym pozytywnym sensie. Czy Rooney odzyska swoje imię? Zobaczymy. W każdym razie pierwszy krok już jest za nim. Oto gol, który pogrążył Manchester City:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas