Smuda przepuści kolejny talent?

Patrząc na historię Miroslava Klose i Lukasa Podolskiego nie powinniśmy winić PZPN za naturalizowanie kogo popadnie w myśl a nuż kiedyś się przyda. Tym bardziej, że pośród poszukiwań kogokolwiek kto ma choć kroplę polskiej krwi można znaleźć prawdziwe diamenty.

Patrząc na historię Miroslava Klose i Lukasa Podolskiego nie powinniśmy winić PZPN za naturalizowanie kogo popadnie w myśl a nuż kiedyś się przyda. Tym bardziej, że pośród poszukiwań kogokolwiek kto ma choć kroplę polskiej krwi można znaleźć prawdziwe diamenty.

Patrząc na historię Miroslava Klose i Lukasa Podolskiego nie powinniśmy winić PZPN za naturalizowanie kogo popadnie w myśl "a nuż kiedyś się przyda". Tym bardziej, że pośród poszukiwań kogokolwiek kto ma choć kroplę polskiej krwi można znaleźć prawdziwe diamenty.

Podczas gdy Wisła Kraków zasmucała wczoraj całą Polskę, w szwedzkim Malmo miejscowy FF także próbował awansować do Ligi Mistrzów podejmując u siebie Dynamo Zagrzeb. I podobnie jak w przypadku mistrza Polski ekipie Malmo zabrakło tylko jednego gola do szczęścia. Szwedzi mieli jednak znacznie wyżej postawioną poprzeczkę, jako że w pierwszym spotkaniu w Zagrzebiu przegrali aż 4:1. U siebie wygrali co prawda 2:0, ale to wciąż było za mało żeby dostać się do elity.

Reklama

Niemniej w obu tych spotkaniach niemal w pełnym wymiarze czasowym zagrał . O piłkarzu zrobiło się głośno u nas całkiem niedawno, kiedy na pomocnika Malmo zwrócił uwagę wielki Milan. Włosi zaczęli interesować się Pekalskim za sprawą niedawnego sparingu ze Szwedami, gdzie Ivo miał okazję zaprezentować kilka swoich zagrań. Dodatkowym bodźcem na San Siro była rekomendacja samego Zlatana Ibrahimovica, który stwierdził, że niedawne odkrycie roku w Szwecji przydałoby się w drużynie Milanu.

Potem było już z górki. Gdy te wieści dotarły do Polski PZPN szybko zwrócił uwagę na polsko-brzmiące nazwisko. I faktycznie, choć Ivo urodził się w szwedzkim Lund to ma polskich rodziców, którzy wiele lat temu wyemigrowali znad Wisły. 20-letni piłkarz wciąż ma szansę debiutu w biało-czerwonych barwach, jako że dla Szwecji grał tylko w drużynach młodzieżowych ( 5 razy w U-19 i raz w U-21).

Po tym jak sprawa została nagłośniona u nas, przedstawiciele Szwecji coraz bardziej zaczęli rozważać "zaklepanie" Pekalskiego dla siebie. Władze reprezentacji "Trzech Koron" zdają jednak sobie sprawę z tego, że Smuda może skusić gracza obietnicą gry na EURO 2012, podczas gdy Szwecja wciąż swojego wyjazdu nie może być pewna. Koledzy Zlatana Ibrahimovica po 6 spotkaniach zajmują 2 miejsce w grupie E i bardzo wątpliwe by udało im się wyprzedzić pierwszą w tabeli Holandię.

Co ciekawe jednak, jakiś czas temu głos w całej sprawie zabrał sam zainteresowany, który w pierwszej chwili wcale nie powiedziałby Polsce "nie". Piłkarz nagle zaczął unikać tematów łączących go z pierwszą kadrą Szwecji i kto wie, czy nie pójdzie za namową swojego ojca, który gorąco namawia go z "orzełkiem na piersi".

Dobrze jednak wiemy, że poza samą chęcią zawodnika musi jeszcze być dobra wola ze strony selekcjonera. Życie jednak pokazuje, że drogi Smudy są mocno nieprzewidywalne i często brakuje w nich konsekwencji. Toteż nawet jeśli "Franz" teraz nie interesuje się Pekalskim, to nie znaczy, że już niedługo nie zacznie. Miejmy tylko nadzieję, że Szwedzi nie zdążą go ubiec...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy