SONY ściga gości Geohota

Czyli sądowej epopei Sony ciąg dalszy. Sąd zezwolił bowiem korporacji na uzyskanie dostępu do bazy adresów IP ludzi, którzy odwiedzili stronę hackera od stycznia 2009, aż do dziś.

Czyli sądowej epopei Sony ciąg dalszy. Sąd zezwolił bowiem korporacji na uzyskanie dostępu do bazy adresów IP ludzi, którzy odwiedzili stronę hackera od stycznia 2009, aż do dziś.

George Hotz - znany szerzej jako Geohot - ma odpowiadać przed sądem za naruszenie między innymi Digital Millennium Copyright Act, poprzez rozpowszechnianie programów pozwalających na obejście zabezpieczeń konsoli PS3 - a tym samym umożliwianie odpalania na niej aplikacji homebrew oraz pirackich tytułów.

Temu, że Sony chce ścigać hackera, raczej nikt się nie dziwi. Dziwniejsze są jednak inne prawne działania korporacji, które już teraz poruszyły w internecie lawinę komentarzy dotyczących kwestii prywatności. Sony zażądało bowiem od sądu nakazu wydania przez firmę hostującą stronę Geohota adresów IP wszystkich, którzy odwiedzili ją odwiedzili oraz logów serwerów.

Sony twierdzi, że takie działanie ma dwojakie podstawy - po pierwsze aby dowieść tego, że Geohot faktycznie rozpowszechniał jailbreak dla konsoli za pośrednictwem swojej strony, a po drugie - aby móc udowodnić, że więcej osób, które pobrały hack zrobiło to z Północnej Kalifornii - tak aby korporacja mogła pozwać Geohota w San Francisco, zamiast w jego rodzinnym New Jersey.

Wcześniej, w trakcie tego samego procesu, Sony uzyskało podobną zgodę od sądu na pobranie informacji dotyczących użytkowników YouTube, Twittera, czy serwisu Blogger.com, którzy wizytowali na profilu Geohota.

Organizacje zajmujące się ochroną praw obywatelskich w sieci, jak też zwykli użytkownicy internetu są oburzeni takim zachowaniem sądu, który kompletnie pominął kwestie poufności danych użytkowników, i zagrał tak, jak Sony mu dyrygowało.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas