SOPA powraca jako wirus

ACTA, SOPA, PIPA - pod takimi wpadającymi w ucho akronimami znane były próby legislatorów po jednej i drugiej stronie oceanu, które miały za zadanie cenzurę ostatniego wolnego medium - internetu - pod płaszczykiem walki z piractwem. Teraz SOPA powraca... jako wirus.

ACTA, SOPA, PIPA - pod takimi wpadającymi w ucho akronimami znane były próby legislatorów po jednej i drugiej stronie oceanu, które miały za zadanie cenzurę ostatniego wolnego medium - internetu - pod płaszczykiem walki z piractwem. Teraz SOPA powraca... jako wirus.

ACTA, SOPA, PIPA - pod takimi wpadającymi w ucho akronimami znane były próby legislatorów po jednej i drugiej stronie oceanu, które miały za zadanie cenzurę ostatniego wolnego medium - internetu - pod płaszczykiem walki z piractwem. Teraz SOPA powraca... jako wirus.

Głośną ustawę postanowili do swoich niecnych celów wykorzystać cyberprzestępcy, którzy stworzyli wirus z grupy tzw. ransomware (ransom - ang. okup).

Nazwa ta wzięła się stąd, że złośliwe programy tego typu blokują nam komputer dopóki nie zapłacimy za niego "okupu". I tak też działa wirus SOPA - który obok żądań pieniężnych stawia fałszywe oskarżenia dotyczące używania pirackiego oprogramowania.

Reklama

Został on stworzony w ten sposób z rozmysłem - aby zastraszyć mniej świadomych użytkowników. Według gróźb jego twórców, jeśli użytkownik komputera w ciągu 72 godzin nie zapłaci 200 dolarów (!) kartą prepaid MoneyPak (dostępne za oceanem) wszystkie pliki z jego komputera zostaną usunięte.

 

 

Użytkownicy, którym coś takiego pojawi się na ekranie powinni to zignorować i ewentualnie zainwestować w program antywirusowy lub poszukać w sieci jak złośliwą aplikację usunąć.

Źródło: Zdj.: PD

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy