Sprzedaż modów - kosztowny i nietrafiony pomysł Valve
Valve wspólnie z Bethesdą wpadło na - jak mogło się początkowo zdawać - genialny pomysł na zarabianie pieniędzy. W sprzedaży na Steamie pojawiły się mody do Skyrima. Jednak realizacja tej idei pozostawiło sporo do życzenia, w internecie powstała prawdziwa burza, a Gabe Newell z mesjasza nagle przerodził się w antychrysta, dlatego Valve błyskawicznie się z tego wycofało.
Valve wspólnie z Bethesdą wpadło na - jak mogło się początkowo zdawać - genialny pomysł na zarabianie pieniędzy. W sprzedaży na Steamie pojawiły się mody do Skyrima. Jednak realizacja tej idei pozostawiło sporo do życzenia, w internecie powstała prawdziwa burza, a Gabe Newell z mesjasza nagle przerodził się w antychrysta, dlatego Valve błyskawicznie się z tego wycofało.
Sprzedaż modów do Skyrima na Steamie trwała zaledwie 4 dni, ale już od dnia pierwszego pojawiły się poważne wątpliwości. Okazało się bowiem, że owszem - modderzy mogą w końcu zarabiać na swoich dziełach - ale dostają oni zaledwie 25% z tego co Steam pobiera od graczy. Do tego pojawiły się problemy natury prawnej i etycznej, bo wiele modów wykorzystuje komponenty innych modów, a do tego wcześniej modyfikacje te dostępne były dla graczy zupełnie za darmo - na tym właśnie miała polegać jedna z głównych przewag pecetów nad konsolami.
Gracze nie wytrzymali i już od dnia pierwszego zaczęli obrzucać Valve gnojem, a w końcu sam Gabe Newell musiał zjawić się na Reddicie aby odpowiedzieć na pytania fanów. Ujawnił on między innymi to, że cały pomysł okazał się ogromnym niewypałem - przyniósł on około 10 tysięcy dolarów zysku, a jego obsługa kosztowała około miliona dolarów.
Nie mówiąc już o utraconym zaufaniu fanów gier, które Valve budowało od lat. Newell mógł stracić na tym wiele, ale nie ukrywajmy - przy pierwszej dobrej wyprzedaży na Steamie gracze mu na pewno wybaczą ten nieopaczny krok. A inni być może przed podjęciem podobnej decyzji biznesowej przemyślą sprawę dwa razy.
Źródło: