Sztuczny róg nosorożca zaleje rynek

Pochodzącej z San Francisco firmie Pembient udało się ostatnio opracować proces drukowania z keratyny i pochodzącego od nosorożców DNA rogów, które w sproszkowanej postaci (a w takiej używa się ich powszechnie w chińskiej medycynie ludowej), są nie do odróżnienia od naturalnych. Mają one zalać chiński rynek aby ukrócić działalność kłusowników.

Pochodzącej z San Francisco firmie Pembient udało się ostatnio opracować proces drukowania z keratyny i pochodzącego od nosorożców DNA rogów, które w sproszkowanej postaci (a w takiej używa się ich powszechnie w chińskiej medycynie ludowej), są nie do odróżnienia od naturalnych. Mają one zalać chiński rynek aby ukrócić działalność kłusowników.

Pochodzącej z San Francisco firmie Pembient udało się ostatnio opracować proces drukowania z keratyny i pochodzącego od nosorożców DNA rogów, które w sproszkowanej postaci (a w takiej używa się ich powszechnie w chińskiej medycynie ludowej), są nie do odróżnienia od naturalnych. Mają one zalać chiński rynek aby ukrócić działalność kłusowników.

Sztucznego, taniego w produkcji "rogu" nie da się pod względem genetycznym odróżnić od oryginału, wygląda on też identycznie podczas badań spektrograficznych, a zatem handlarze, nie mówiąc już o zwykłych klientach, nie będą w stanie odróżnić go od naturalnego rogu nosorożca.

Reklama

Pembient planuje wykorzystać podstawy ekonomii aby doprowadzić do tego, że kłusownikom przestanie się opłacać polowanie - po zalaniu rynku tanimi, identycznymi z naturalnymi rogami cena oryginału powinna spaść drastycznie.

A dzięki temu, że sztuczny róg jest identyczny z naturalnym to powinien on dawać konsumentom dokładnie to samo co oryginał - czyli nic (choć według ludowych wierzeń ma on leczyć artretyzm, gorączkę i reumatyzm).

Organizacje walczące o zachowanie nosorożca przy życiu podchodzą jednak do tego pomysłu nieco sceptycznie - sądzą one, że spowoduje to tylko zwiększenie popytu na oryginał, ale naszym zdaniem to bzdura skoro handlarze nie będą w stanie odróżnić go od podróbki.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy