Tajemnicza radiacja sprzed 1200 lat odkryta w drzewach

Naukowcy badający informacje zapisane w słojach drzew odkryli właśnie, że nieco ponad 1200 lat temu nasza planetę uderzyła fala bardzo silnej radiacji - co zostało właśnie przez drzewa zapisane. Co się mogło wydarzyć?

Naukowcy badający informacje zapisane w słojach drzew odkryli właśnie, że nieco ponad 1200 lat temu nasza planetę uderzyła fala bardzo silnej radiacji - co zostało właśnie przez drzewa zapisane. Co się mogło wydarzyć?

Naukowcy badający informacje zapisane w słojach drzew odkryli właśnie, że nieco ponad 1200 lat temu nasza planetę uderzyła fala bardzo silnej radiacji - co zostało właśnie przez drzewa zapisane. Co się mogło wydarzyć?

Fala musiała uderzyć pomiędzy rokiem 774 a 775 naszej ery - do takich wniosków doszli badacze przyglądając się radioaktywnemu izotopowi węgla-14 (14C) znajdującemu się w drzewach pochodzących z tego okresu. Poziom tego izotopu tak gwałtownie i drastycznie skoczył, że naukowcy liczą iż jego stężenie w atmosferze musiało wzrosnąć o ponad 1.2% w ciągu roku - ponad 20-krotnie bardziej niż może wynosić naturalne odchylenie od normy.

Reklama

Co dokładnie się zdarzyło? Ciężko do tego dojść, bowiem 14C tworzy się gdy bardzo energetyczna radiacja z kosmosu dociera do górnych warstw atmosfery tworząc neutrony. Te z kolei zderzają się z azotem-14, który następnie rozpada się do węgla-14.

Dodatkowego problemu nastręcza to, że jedynymi znanymi nam źródłami tak silnej radiacji może być masywne promieniowanie gamma powstałe podczas wybuchów supernowych lub też fale protonów z gigantycznych rozbłysków słonecznych. Jednak oba takie zdarzenia objawiłyby się także w inne sposoby - które mogliby bez problemu dostrzec nawet ówcześni ludzie.

Supernowa byłaby widoczna na niebie jako nowa gwiazda - jeśli byłaby bardzo silna - nawet podczas dnia. Tak było na przykład w latach 1006 i 1054 naszej ery. Eksplozja, która miałaby doprowadzić do powstania takich ilości 14C musiałaby jednak być dużo silniejsza nawet od tych zdarzeń - które nie pozostawiły po sobie prawie żadnego śladu w postaci węgla-14. Nawet jeśli zdarzenie takie nastąpiło by daleko poza wzrokiem ówczesnych astronomów (na przykład daleko na południowym niebie) to dzisiejsi badacze mogliby nadal dostrzec sygnały promieniowania rentgenowskiego pozostałego po tym wybuchu.

Jeśli zaś chodzi o rozbłyski słoneczne to również musiałoby dojść do najsilniejszego w historii - co objawiłoby się z kolei ogromną ilością zórz polarnych - nie mówiąc już o tym, że tak gigantyczna flara mogłaby zniszczyć powłokę ozonową.

Zdaniem niektórych badaczy jednak ta druga opcja wydaje się dość prawdopodobna. Twierdzą oni, że w pewnych wyjątkowych warunkach protony mogą zostać rozpędzone do bardzo wysokich stanów energetycznych nawet gdy sam rozbłysk nie jest ogromnej mocy.

Na razie jednak odpowiedź na pytanie - co spowodowało tak drastyczny skok 14C pozostaje zagadką.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy