Tajemniczy błysk w atmosferze Jowisza
W lipcu ubiegłego roku świat obiegła wiadomość o uderzeniu tajemniczego obiektu w atmosferę planety Jowisz. Mimo wielu badań nie udało się do tej pory jednoznacznie stwierdzić co to było.
W lipcu ubiegłego roku świat obiegła wiadomość o uderzeniu tajemniczego obiektu w atmosferę planety Jowisz. Mimo wielu badań nie udało się do tej pory jednoznacznie stwierdzić co to było.
Za pomocą obserwacji teleskopowych ustalono jedynie, że po uderzeniu w atmosferze gazowego giganta pojawiła się czarna plama, która z biegiem dni zaczęła się rozrastać, aż wreszcie zlała się z gęstymi chmurami gazów okalającymi atmosferę planety.
W ostatnich dniach zjawisko powtórzyło się, ale wyglądało nieco inaczej. W czwartek (3.06) o godzinie 22:31 czasu polskiego dwoje astronomów, Anthony Wesley z Australii i Christopher Go z Filipin, zarejestrowali na zdjęciach i filmie gigantyczny błysk o średnicy Ziemi. Być może była to kometa lub też planetoida, która została ściągnięta przez siły grawitacyjne Jowisza.
Naukowcy pierwszy raz zainteresowali się obiektami spadającymi w jowiszową atmosferę 16 lipca 1994 roku. W atmosferę planetarnego kolosa zaczęły wchodzić szczątki rozpadającej się komety Shoemaker-Levy 9. Początki tego zjawiska miały miejsce w 1993 roku, kiedy kometa została przechwycona przez oddziaływanie grawitacyjne Jowisza i zaczęła rozpadać się na wiele części.
Jeden z polskich naukowców pracujących w obserwatorium astronomicznym w amerykańskim Tucson ustalił, że kometa podzieliła się na 9 brył. Podczas kolejnego zbliżenia się do Jowisza kometa zaczęła wchodzić w atmosferę. Bryły lodowe niczym płonące pochodnie uderzały w kolorowe obłoki.
Uderzenia wyzwoliły potężne fale sejsmiczne, które rozprzestrzeniały się po planecie z niebagatelną prędkością 450 kilometrów na sekundę. Ze względu na to, że Jowisz nie posiada stałej powierzchni, to szczątki komety spadały do oceanu ciekłego wodoru. Poniżej nagranie gigantycznego błysku w atmosferze Jowisza sprzed kilku dni.