Teoria wieloświata zostanie sprawdzona

Na razie przeciwnicy teorii wieloświata nazywają ją nie fizyką lecz metafizyką ze względu na to, że nie da się jej sprawdzić. Ale czy na pewno? Grupa naukowców z Perimeter Institute for Theoretical Physics opracowała właśnie metodę, z pomocą której będziemy mogli dowiedzieć czy nasz wszechświat jest tylko jednym z wielu.

Na razie przeciwnicy teorii wieloświata nazywają ją nie fizyką lecz metafizyką ze względu na to, że nie da się jej sprawdzić. Ale czy na pewno? Grupa naukowców z Perimeter Institute for Theoretical Physics opracowała właśnie metodę, z pomocą której będziemy mogli dowiedzieć czy nasz wszechświat jest tylko jednym z wielu.

Na razie przeciwnicy teorii wieloświata nazywają ją nie fizyką lecz metafizyką ze względu na to, że nie da się jej sprawdzić. Ale czy na pewno? Grupa naukowców z Perimeter Institute for Theoretical Physics opracowała właśnie metodę, z pomocą której będziemy mogli dowiedzieć czy nasz wszechświat jest tylko jednym z wielu.

Teoria multiświata zakłada, że na początku była próżnia, która była wypełniona energią (energia próżni, pole inflacyjne lub pole Higgsa). Z czasem energia ta zaczęła parować i formowały się z niej bąble - każdy z nich będący odrębnym wszechświatem. Pod wpływem tej startowej energii rozszerzały się one, a wewnątrz niektórych rodziły się kolejne bąble, a niektóre prawdopodobnie zderzały się ze sobą.

Reklama

Wszystko to wynika z inflacji kosmologicznej - jeśli faktycznie miała ona miejsce to wieloświat jest logicznym jej rozwinięciem.

Jak jednak sprawdzić czy istnieją inne wszechświaty poza naszym? Fizycy z Perimeter Institute for Theoretical Physics wpadli na pomysł, że można poszukać znaków zderzania naszego wszechświata z innymi bąblami. Najpierw przeprowadzili oni szereg komputerowych symulacji, w których różne wszechświaty miałyby się ze sobą zderzać co wykazało, że na przykład po kolizji takiej miałby pozostawać widoczny ślad w mikrofalowym promieniowaniu tła - okrągła "blizna". Tej na razie nie udało się odnaleźć (i nie wiadomo czy kiedykolwiek się uda) dlatego też, badacze symulują dalej sprawdzając jakie inne ślady mogą pozostać po kolizji.

Do prawdziwego przełomu dojdzie dopiero gdy uda się któryś z przewidzianych przez ich symulację znaków odnaleźć poprzez obserwację wszechświata, jednak i tak jest to duży krok naprzód, bo dostajemy narzędzia dające nam nadzieję na sprawdzenie teorii wieloświata.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy