To już chyba koniec Świata
Chyba pierwszym głośnym, a zarazem nieco szalonym projektem szejków z Dubaju był stworzony kilka lat temu archipelag w kształcie wszystkich kontynentów świata nazwany po prostu The World (Świat). Od jakiegoś czasu morze pochłania go stopniowo i już tak naprawdę niewiele zostało do tego, aby podzielił on los legendarnej Atlantydy.
Chyba pierwszym głośnym, a zarazem nieco szalonym projektem szejków z Dubaju był stworzony kilka lat temu archipelag w kształcie wszystkich kontynentów świata nazwany po prostu The World (Świat). Od jakiegoś czasu morze pochłania go stopniowo i już tak naprawdę niewiele zostało do tego, aby podzielił on los legendarnej Atlantydy.
Problem jest generalnie powodowany przez naturę, która nawet za całą górę pieniędzy nie chce zaprzestać swoich naturalnych procesów. Wyspy stworzone z piasku pobranego z dna morza zaczynają po prostu erodować. Z kolei dzielące poszczególne wysepki arterie wodne dotyka proces wręcz przeciwny - piasek jest tam przez wodę nanoszony, przez co niektóre z wysp zaczynają się ze sobą łączyć.
Należące do szejka Hamdana bin Mohammeda bin Rashida al Maktouma konsorcjum budowlane Nakheel Properties uparcie twierdzi, że erozja wysp nie dotyka, jednak nie może ono ukończyć tego projektu od ładnych kilku lat.
Ponad 70% z wysp zostało do dzisiejszego dnia sprzedane, jednak żadna nie jest zamieszkana poza Grenlandią, która należy do samego władcy Dubaju.