Tragiczny wypadek w IndyCar - Dan Wheldon nie żyje

Amerykańskie wyścigi takie jak Nascar czy Inianapolis 500 ze względu na to, że odbywają się na owalnych torach bez zakrętów przez wielu uznawane są za mało wymagające i wręcz nudne. Niestety prawda jest zupełnie inna. Z powodu ogromnej prędkości i minimalnych dystansów oddzielających bolidy bardzo często dochodzi do kontaktu między nimi. Zdarza się, że skutki tego są tragiczne.

Amerykańskie wyścigi takie jak Nascar czy Inianapolis 500 ze względu na to, że odbywają się na owalnych torach bez zakrętów przez wielu uznawane są za mało wymagające i wręcz nudne. Niestety prawda jest zupełnie inna. Z powodu ogromnej prędkości i minimalnych dystansów oddzielających bolidy bardzo często dochodzi do kontaktu między nimi. Zdarza się, że skutki tego są tragiczne.

Amerykańskie wyścigi takie jak Nascar czy Inianapolis 500 ze względu na to, że odbywają się na owalnych torach bez zakrętów przez wielu uznawane są za mało wymagające i wręcz nudne. Niestety prawda jest zupełnie inna. Z powodu ogromnej prędkości i minimalnych dystansów oddzielających bolidy bardzo często dochodzi do kontaktu między nimi. Zdarza się, że skutki tego są tragiczne.

Do przerażającego wypadku doszło wczoraj w trakcie wyścigu IndyCar na torze Las Vegas Motor Speedway. Uczestniczyło w nim aż 15 kierowców w tym zwycięzca prestiżowego wyścigu Indianapolis 500 Dan Wheldon. Jego bolid po najechaniu na tył innego pojazdu wzbił się w powietrze, z ogromną siłą uderzy w bandę i stanął w płomieniach. Niestety lekarzom nie udało się uratować utytułowanego kierowcy.

Reklama
Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy