Triton - rewolucyjne sztuczne skrzela ściemą

Dwa lata temu w Indiegogo furorę zrobiło urządzenie nazwane Triton Oxygen Respirator - który miał być sztucznymi skrzelami umożliwiającymi oddychanie z tlenu pobieranego z wody. Teraz jednak, gdy urządzenie miało trafić do konsumentów, okazuje się, że tak naprawdę do działania potrzebuje ono butli z tlenem.

Dwa lata temu w Indiegogo furorę zrobiło urządzenie nazwane Triton Oxygen Respirator - który miał być sztucznymi skrzelami umożliwiającymi oddychanie z tlenu pobieranego z wody. Teraz jednak, gdy urządzenie miało trafić do konsumentów, okazuje się, że tak naprawdę do działania potrzebuje ono butli z tlenem.

Triton opierać miał się o nową technologię - filtrach o otworach mniejszych niż cząsteczka wody oraz bardzo małym lecz silnym kompresorze, który pobrany z wody tlen przechowywać miał w niewielkim zbiorniku umożliwiając nurkowi swobodne oddychanie. To wszystko miało być zasilane z pomocą rewolucyjnej baterii, która ma być 30-krotnie mniejsza od obecnie stosowanych.

My już wtedy zwracaliśmy uwagę na to, że koncept ten wydaje się nieco niemożliwe - człowiek wdycha średnio pół litra powietrza z każdym wdechem, z czego 21% stanowi tlen. Według prawa Avogadra jeden mol dowolnego gazu zajmuje 22,4 dm3, a więc z każdym oddechem Triton musiałby filtrować 6 litrów powietrza (by uzyskać 35 mg tlenu), a zakładając 15 oddechów na minutę (średnia w stanie spoczynku) uzyskujemy 90 litrów. Dobrze natleniona woda przy powierzchni oceanu zawierać może 6 mg na litr jednak problemem jest przefiltrowanie tak ogromnej jej ilości (do tego podczas pływania, ruchu ilość zużywanego przez nas tlenu gwałtownie rośnie) - co wydaje się średnio możliwe przez "skrzela" wielkości rączek od roweru.

Teraz twórcy Tritona zwracają wszystkim wspierającym pieniądze - łącznie 900 tysięcy dolarów - i przyznają się, że maska do działania wymaga małych butli z płynnym tlenem, co samo w sobie jest rozwiązaniem dość ciekawym, choć już nie pobudzającym tak wyobraźni jak filtrowanie tlenu z wody.

Ale zdaje się, że klienci (a przynajmniej część z nich) nie mają nic przeciwko - kampania ruszyła od zera, a dziś - na ponad miesiąc przed jej końcem - udało się zebrać już prawie 300 tysięcy dolarów.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas