Trump wróci na Księżyc z Muskiem i Bezosem
Tuż po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, cały świat astronomii czekał na oświadczenia 45. prezydenta USA w sprawie przyszłości eksploracji kosmosu. Nowy prezydent nie zawiódł wszystkich tych, którzy wiążą przyszłość...
Tuż po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, cały świat astronomii czekał na oświadczenia 45. prezydenta USA w sprawie przyszłości eksploracji kosmosu. Nowy prezydent nie zawiódł wszystkich tych, którzy wiążą przyszłość swojej kariery naukowej czy firm z podbojem kosmosu.
Miliarder chce wrócić na Księżyc, chce również zbudować kolonie na Czerwonej Planecie, jednak najbardziej fascynują go światy, na których może istnieć życie. Prezydent najpotężniejszego mocarstwa świata nie chce jednak w pierwszym rzędzie dokonać tego wszystkiego z agencjami kosmicznymi, tylko z prywatnymi firmami, które prężnie rozwijają się w przemyśle kosmicznym.
Wytrawny biznesmen bardzo dobrze wie, że największy potencjał niezbędny do realizacji tych wielkich wizji drzemie właśnie w prywatnych firmach. Jeśli będą one miały z tego duży zysk, to znajdą i wyłożą każde pieniądze, dzięki którym zrealizują nawet najbardziej karkołomne misje.
Nie przypadkowo więc jednym z doradców Trumpa od jakiegoś czasu jest Elon Musk. Kilka dni temu potwierdził on, że pomimo rozbieżnych poglądów politycznych, nie zamierza zrezygnować z doradzania prezydentowi odnośnie kwestii związanych z przemysłem kosmicznym i podbojem kosmosu.
Wszyscy powinni zdawać sobie sprawę z faktu, że chociaż NASA czy ESA planują podróże na Księżyc czy Marsa, to jednak prywatni inwestorzy uczynią te plany realnymi znacznie szybciej, a gdy będą już działać na Srebrnym Globie, Marsie czy planetoidach, to prace związane z budową baz czy wydobywaniem cennych surowców będą postępować u nich z siłą huraganu.
Nowy prezydent USA będzie więc przede wszystkim wspierał finansami z budżetu SpaceX Muska (), Blue Origin Bezosa () czy kosmiczne projekty Google (). Przygotowywane przez te firmy rakiety i kapsuły bez problemu będą zdolne do wysłania misji załogowych na Księżyc już w 2020 roku, a na Wenus czy Marsa w ciągu maksymalnie 8 lat.
Rakiety, kapsuły i statki kosmiczne posłużą również do wynoszenia na orbitę ładunków potrzebnych do budowy stacji orbitalnych na Srebrnym Globie, Czerwonej Planecie, planetoidach czy obcych księżycach. To właśnie dzięki nim będzie możliwe przyspieszenie planów kolonizacyjnych.
Oczywiście agencje typu NASA czy ESA również będą niezmiennie działały w tych tematach, tak ma to miejsce obecnie, ale praca inżynierów i instytutów badawczych w przyszłości bardziej skupi się na projektowaniu, budowie i testach unikalnych technologii właśnie na potrzeby prywatnego sektora.
Jeśli nowy prezydent USA wywiąże się ze swoich obietnic, to możemy spać spokojnie, bo przyszłość podboju kosmosu będzie rysowała się w różowych barwach.