Tsunami było do przewidzenia?

Tsunami, które ostatnio uderzyło w północno-wschodnie wybrzeże Japonii zaskoczyło chyba wszystkich. Poza jednym człowiekiem. I nie był to wróżbita Maciej, lecz naukowiec - Masanobu Shishikura. Jednak, niestety, jego ostrzeżenia zostały zignorowane.

Tsunami, które ostatnio uderzyło w północno-wschodnie wybrzeże Japonii zaskoczyło chyba wszystkich. Poza jednym człowiekiem. I nie był to wróżbita Maciej, lecz naukowiec - Masanobu Shishikura. Jednak, niestety, jego ostrzeżenia zostały zignorowane.

Tsunami, które ostatnio uderzyło w północno-wschodnie wybrzeże Japonii zaskoczyło chyba wszystkich. Poza jednym człowiekiem. I nie był to wróżbita Maciej, lecz naukowiec - Masanobu Shishikura. Jednak, niestety, jego ostrzeżenia zostały zignorowane.

Analiza bardzo starych warstw ziemi oraz danych dotyczących podobnych naturalnych zdarzeń w historii przeprowadzona przez doktora Shishikurę doprowadziła go do wniosku, że średnio co 450 do 800 lat kolidujące ze sobą płyty tektoniczne tworzyły zabójcze fale tsunami, które niszczyły region miasta Sendai w prefekturze Miyagi, oraz prefekturę Fukushima.

Reklama

Już w sierpniu 2010 roku pisał on o możliwości wystąpienia zjawiska tsunami w najbliższej przyszłości. Planował także rozdawanie map w swoim ośrodku naukowym, aby ostrzec innych ludzi przed nadchodzącym zagrożeniem. Na 23 marca miał nawet umówione spotkanie z przedstawicielami władz prefektury Fukushima, które nie doszło do skutku, gdyż katastrofa naturalna nastąpiła wcześniej.

Szef dr Shishikury - Yukinobu Okamura - próbował na konferencji poświęconej bezpieczeństwu w atomistyce w 2009 roku ostrzec przedstawicieli branży o zagrożeniach dla elektrowni atomowych jakie niesie ze sobą możliwość wystąpienia tsunami. Jego ostrzeżenie jednak władze puściły mimo uszu.

Skutki tego są opłakane, jako że dziś poziom zagrożenia w elektrowni atomowej Fukushima I został podniesiony z 5 na 7 - najwyższy z możliwych, taki sam jaki był przydzielony podczas katastrofy elektrowni atomowej w Czernobylu.

W celu pomocy elektrowni społeczność międzynarodowa wysłała nawet specjalną pompę, która ma pomóc walczyć z zagrożeniem. Niemiecka, ważąca ponad 85 ton pompa Putzmeister jest tak wielka, że musiała zostać przetransportowana do Japonii na pokładzie gigantycznego Antonowa An-124. Po wykonaniu swojego zadania będzie musiała zostać zniszczona, ze względu na poziom radiacji jaki przyjmie.

Metoda stosowana przez dr Shishikurę, specjalistę z dziedziny paleosejsmologii polegała na badaniu uwięzionych w żyznej glebie prefektury Miyagi kamyków i piasku, które musiały zostać tam przyniesione przez tsunami w przeszłości. Dzięki temu mógł on ustalić w miarę dokładne daty występowania takich zjawisk nawet 3500 lat temu.

Żałuje on, że nie udało się na czas ostrzec ludności o zbliżającym się zagrożeniu i ma nadzieję, że uda się to zrobić podczas takich kataklizmów w przyszłości. Dodatkowo według jego obliczeń wynika, że mimo iż kolejne wielkie tsunami powinno wystąpić dopiero za około 100 lat - powinniśmy się mieć na baczności.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy