Uber zakazany w Hiszpanii

Uber - który z pomocą aplikacji mobilnej łączy pasażerów z kierowcami - a więc jest taką nieco bardziej nowoczesną formą taksówki - ma kolejne problemy. Tym razem w Hiszpanii, gdzie na podstawie skargi zgłoszonej przez Madryckie Stowarzyszenie Taksówkarzy sąd zakazał całkowicie jego działalności, ze skutkiem natychmiastowym.

Uber - który z pomocą aplikacji mobilnej łączy pasażerów z kierowcami - a więc jest taką nieco bardziej nowoczesną formą taksówki - ma kolejne problemy. Tym razem w Hiszpanii, gdzie na podstawie skargi zgłoszonej przez Madryckie Stowarzyszenie Taksówkarzy sąd zakazał całkowicie jego działalności, ze skutkiem natychmiastowym.

Uber - który z pomocą aplikacji mobilnej łączy pasażerów z kierowcami - a więc jest taką nieco bardziej nowoczesną formą taksówki - ma kolejne problemy. Tym razem w Hiszpanii, gdzie na podstawie skargi zgłoszonej przez Madryckie Stowarzyszenie Taksówkarzy sąd zakazał całkowicie jego działalności, ze skutkiem natychmiastowym.

W ramach szybkiego przypomnienia dla mniej zorientowanych: Uber ma mobilną aplikację dla systemów Android i iOS z pomocą której oferuje usługę polegającą na tym, że możemy wezwać kierowcę. Automatycznie przywoływany jest ten, który znajduje się najbliżej nas, po wezwaniu cały czas możemy śledzić jego trasę aż do nas dotrze, a przedtem możemy dokładnie wyliczyć z pomocą smartfona ile będziemy musieli za przejażdżkę zapłacić (generalnie wychodzi sporo taniej niż taksówką).

Reklama

Po dojechaniu na miejsce z kolei aplikacja automatycznie pobiera ustaloną kwotę z naszej karty kredytowej i później przekazuje ją kierowcy. Po podróży możemy ocenić jakość usługi, a jeśli chcemy możemy z góry ustalić podział kosztu przejazdu ze znajomymi (wtedy aplikacja pobiera w równych częściach od wszystkich osób) lub wybrać samochód jakim chcemy jechać - zwykłym, najtańszym autem, żółtą taksówką, czarnym, eleganckim sedanem, SUV-em czy też luksusową limuzyną.

Madryccy taksówkarze (albo raczej ich adwokaci) znaleźli dobre podstawy aby sąd mógł zakazać działalności Uber w Hiszpanii - nie chodzi tu bowiem o to, że kierowcy zatrudnieni w firmie nie uzyskują odpowiednich licencji (takich jak taksówkarze) lecz po prostu o fakt gdzie jest zarejestrowana firma. Otóż Uber ma oficjalnie swoją siedzibę w Delaware, które jest amerykańskim rajem podatkowym, gdzie swoją drogą oficjalne siedziby (a tak naprawdę tylko wynajęte skrytki pocztowe) ma wiele wielkich firm z branży IT.

To kolejny z długiej listy problemów dla Ubera - ostatnio w kolejnych krajach czy stanach USA ma on kłopoty z funkcjonowaniem, jednak w hiszpańskim przypadku niejako sam się o to prosił - nikt nie stawił się nawet aby reprezentować firmę przed sądem.

Czy Uber przetrwa burzę? Tego dowiemy się pewnie niebawem. Innym, ciekawszym nawet pytaniem jest to, czy klienci chcą aby Uber przetrwał?

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy