Upadły Smolarek

Gdy Ebi Smolarek przychodził do polskiej Ekstraklasy po wielu latach występów na zagranicznych boiskach, większość osób wierzyło, że znacząco podniesie on poziom naszej ligi. Stało się jednak zupełnie odwrotnie...

Gdy Ebi Smolarek przychodził do polskiej Ekstraklasy po wielu latach występów na zagranicznych boiskach, większość osób wierzyło, że znacząco podniesie on poziom naszej ligi. Stało się jednak zupełnie odwrotnie...

Syn słynnego Włodzimierza Smolarka zwiedził całkiem niezły kawałek Europy. Występował przecież w Holandii (Feynoord Rotterdam), Niemczech (Borussia Dortmund), Hiszpanii (Racing Santander), Anglii (Bolton Wanderers) oraz Grecji (AO Kavala). Furorę zrobił jednak tylko u naszych zachodnich sąsiadów. Dalsza tułaczka po Starym Kontynencie nie była już tak udana...

Niemniej w reprezentacji się przydawał, a samo nazwisko też się dobrze kojarzyło w naszym kraju. W końcu dotarł więc do polskiej ligi, gdzie miał pomóc Polonii Warszawa w walce o mistrzostwo kraju. Dostał najwyższy kontrakt w lidze, poparcie trenera, nadzieje fanów i cel pierwszego miejsca w lidze. Niestety Smolarek rzadko pokazywał się z dobrej strony. Bilans 15 spotkań i 3 strzelonych w tym czasie bramek też nie powala.

Niektórzy mówili, że piłkarz po prostu potrzebuje czasu. I może nawet by go dostał, gdyby nie był właśnie w zespole "Czarnych Koszul". Prezes Wojciechowski nie słynie z cierpliwości. Pierwszy przekonał się o tym trener, którego pan Józef odesłał z kwitkiem. Smolarkowi też się zresztą dostało na łamach prasy, że się nie przykłada i przechodzi obok każdego meczu. Ile faktycznie było w tym słuszności? Wiele, według pana Stokowca, który tymczasowo objął prowadzenie nad drużyną. Jego pierwszą decyzją było zesłanie napastnika do głębokich rezerw Polonii.

Czy Smolarek w ogóle jeszcze wróci na boiska Ekstraklasy? Wielu powoli zaczyna w to wątpić, zwłaszcza że sam prezes Wojciechowski raczej już całkowicie skreślił byłego reprezentanta Polski. No chyba, że każe go wystawiać na siłę do składu, by Ebi na boisku próbował zrekompensować właścicielowi "wyrzucone" na niego pieniądze...

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas