Wężowy problem Guam coraz poważniejszy

Pacyficzna, stanowiąca część archipelagu Marianów wyspa Guam, która jest terytorium nieinkorporowanym Stanów Zjednoczonych, ma od dawna wielki problem z wężami, które mnożą się na potęgę i dziesiątkują populacje ptaków i gryzoni. Nowe badania wskazują jednak, że problem nie ogranicza się tylko do tych zwierząt.

Pacyficzna, stanowiąca część archipelagu Marianów wyspa Guam, która jest terytorium nieinkorporowanym Stanów Zjednoczonych, ma od dawna wielki problem z wężami, które mnożą się na potęgę i dziesiątkują populacje ptaków i gryzoni. Nowe badania wskazują jednak, że problem nie ogranicza się tylko do tych zwierząt.

Pacyficzna, stanowiąca część archipelagu Marianów wyspa Guam, która jest terytorium nieinkorporowanym Stanów Zjednoczonych, ma od dawna wielki problem z wężami, które mnożą się na potęgę i dziesiątkują populacje ptaków i gryzoni. Nowe badania wskazują jednak, że problem nie ogranicza się tylko do tych zwierząt.

Brązowy wąż drzewny (Boiga irregularis) nie jest gatunkiem endemicznym dla tej wyspy, został on introdukowany prawdopodobnie w trakcie zamieszania wojennego, gdy podczas II wojny światowej Guam trafiło w ręce Japończyków i potem w roku 1944 zostało odbite (węże schowały się zapewne w kontenerach ze sprzętem gdzieś na terenie Papui Nowej Gwinei, gdzie naturalnie występują).

Reklama

Węże te stanowią ogromny problem, bez naturalnych wrogów rozmnażają się one w zastraszającym tempie, a obecnie ich populacja wynosi kilka milionów osobników, co na maleńkiej wyspie daje około 5 tysięcy węży na kilometr kwadratowy. W swojej ekspansji Boiga irregularis zdołały całkowicie wyeliminować 10 z 12 gatunków występujących na Guam ptaków, niszczą także populacje gryzoni, a do tego stanowią poważny problem dla człowieka - nie tylko ze względu na swoją jadowitość, prowadzą one także do wielu awarii infrastruktury elektrycznej.

Nowe badania wskazują, że przez węże może na wyspie niedługo zabraknąć także drzew, które swoje nasiona roznoszą głównie z pomocą zwierząt, a zwierzęta te padły ofiarą żarłocznego węża. Władze próbują walczyć z inwazją, a ostatnim pomysłem są zrzuty martwych, napompowanych zabójczym dla węży paracetamolem myszy. Metoda ta zdaje się działać, lecz działa ona po prostu wolno i do opanowania sytuacji jeszcze daleka droga.

Źródło: , Zdj.: PD

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy