Woda nie zapobiega dehydracji - stwierdziła UE

Unia Europejska zrobiła już z siebie wcześniej pośmiewisko całego świata wydając słynne przepisy o krzywych bananach i ogórkach. Jednak niedawno unijni urzędnicy przeszli sami siebie i wydali przepis zakazujący producentom wody butelkowanej umieszczania na opakowaniu informacji mówiącej, że picie wody pozwala zapobiec odwodnieniu organizmu.

Unia Europejska zrobiła już z siebie wcześniej pośmiewisko całego świata wydając słynne przepisy o krzywych bananach i ogórkach. Jednak niedawno unijni urzędnicy przeszli sami siebie i wydali przepis zakazujący producentom wody butelkowanej umieszczania na opakowaniu informacji mówiącej, że picie wody pozwala zapobiec odwodnieniu organizmu.

Dojście do takiej wiekopomnej decyzji zajęło biurokratom z Brukseli 3 lata! Właśnie w roku 2008 dwójka niemieckich naukowców - dr Andreas Hahn i dr Moritz Hagenmeyer - którzy doradzają producentom żywności przy prowadzeniu kampanii reklamowych spytali Komisję Europejską czy możliwe jest umieszczanie na butelkach wody informacji o zapobieganiu odwodnieniu organizmu.

Dokładnie chcieli oni dostać potwierdzenie legalności stwierdzenia "częste picie znaczących ilości wody może zmniejszyć ryzyko odwodnienia organizmu" - zdania, które jest zupełnie poprawne z medycznego, a także po prostu zdroworozsądkowego punktu widzenia.

Niedawno 21 naukowców zostało zebranych przez UE w Parmie, we Włoszech, gdzie mieli oni w końcu definitywnie orzec w tej sprawie. Po długich debatach stwierdzili oni, że zmniejszona ilość wody w organizmie jest symptomem odwodnienia, a nie odwrotnie - że picie wody może mu zapobiec.

Ta decyzja Europejskiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Żywności (EFSA, European Food Safety Authority) została w zeszłą środę przyklepana przez Unię w formie dyrektywy. Jest więc ona teraz na terenie wszystkich państw członkowskich obowiązującym prawem i każdemu producentowi wody butelkowanej, który zdecyduje się zamieścić na swoim produkcie taką informację grozi grzywna oraz do 2 lat więzienia.

Ciekawi jesteśmy jaki był cały koszt wydania takiej decyzji. W końcu przez trzy lata grupa urzędników miała co robić, a w końcu trzeba było zwołać 21 profesorów. W którymś miejscu coś chyba poszło w Europie nie tak.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas